poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 20

PROSZĘ KOMENTOWAĆ


Lily's POV:

Justin wyszedł, a psycholog zwrócił się do mnie.
-Wystawiłem diagnozę dla pani męża, ale ciężko było to określić. Trzy godziny rozmowy to zbyt mało, ale udało mi się stwierdzić.- Powiedział poważnym tonem, a ja obawiałam się co jest powodem zachowania Justina.
-I co? Co pan stwierdził?
-Oh przejdźmy na ty, mów mi Jason- lekko się uśmiechnęłam.
-A mi proszę mówić Lily.- On odwzajemnił uśmiech.
-No więc, według mnie twój mąż ma objawy psychopatii. Uwydatnia się też u niego osobowość schizoidalna.- Otworzyłam szerzej oczy a moje dłonie zaczęły się z nerwów lekko trząść.
-C-czy można jaśniej?- Nie mam pojęcia co to jest, ale nie brzmi kolorowo. Czyli jest psychiczny? Ożeniłam się z psychopatą? Matko!
-Już ci tłumaczę. Psychopatia to rodzaj zaburzenia osobowości. Tradycyjnie psychopatia kojarzy się z agresją i przemocą. Jej objawy to między innymi słaba kontrola zachowania, brak wyrzutów sumienia, manipulowanie i skłonność do oszustwa, rzadkie odczuwanie lęku, na ogół brak poczucia winy.- Dokładnie analizowałam jego wypowiedź. Praktycznie wszystko się zgadzało.
-N-no dobrze, aa to drugie?- patrzyłam na niego lekko w szoku.
-Osobowość schizoidalna?- przytaknęłam głową
-Osoby, które na nią chorują są często postrzegane jako łagodne i spokojne, ale to tylko pozory. Najczęściej nie doświadczają wstydu, no i tak jak poprzednio poczucia winy. Osoba "schizoidalna” jest zwykle chłodna emocjonalnie. Występuje Ograniczona zdolność wyrażania przyjaznych, ciepłych uczuć, wyraźna niewrażliwość.
-Oh...T-to co teraz?- moje ręce ze stresu stały się zimne, a krew w moich żyłach krążyła szybciej.
-Na początek proponuję leki uspokajające. Przepiszę odpowiednie. Najlepiej by było rozpocząć terapię od razu. Będę was odwiedzał od poniedziałku do piątku. Proszę wspólnie ustalić odpowiednią porę na spotkania. A tu zostawiam ci moją wizytówkę, ah i proszę wziąć tą teczkę- zostawił wizytówkę na stole i posłał mi uśmiech.  Odwzajemniłam. Wręczył mi teczkę, na której widniał pogrubiony napis "DIAGNOZA" w której znajdowały się różne ważne informacje na temat "choroby", jakiej według niego Justin ma. Odprowadziłam go do drzwi. Zobaczyłam
samochód Justina, a chwile później jego idącego w stronę drzwi.
-Bardzo Panu dziękuję- zmarszczył brwi, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Jason- no racja.
-No tak- Justin wszedł do domu i patrzył na nas.
-Witam ponownie Panie Bieber.- wyciągnął w jego stronę rękę, a Justin, niechętnie, ale odwzajemnił.
-Pańska żona jest już o wszystkim poinformowana.- Ponownie odwrócił się w moją stronę, ale tym razem odezwał się Justin.
-Gdzie Jazzy?- Zapytał ponuro.
-Jeszcze nie wróciły.- faktycznie długo ich nie ma. Jest już prawie 13:00. Spojrzałam na Jasona.
-Do jutra Lily- lekko się uśmiechnął
-Do jutra Jason- Również się uśmiechnęłam. Pożegnałam się z nim i zamknęłam drzwi. Przeniosłam spojrzenie na Justina i uśmiech zniknął z mojej twarzy. Chyba jest zły.
-Lily na górę- wyglądał jakby powstrzymywał swoją złość.
-Co? po co?- Zamknął oczy, by po chwili otworzyć zupełnie czarne tęczówki.
-Na górę! Do pokoju- krzyknął, a ja się wzdrygnęłam na jego ton. Nie chciałam żeby się wściekał, więc posłusznie poszłam w wyznaczone przez niego miejsce. Poszłam do łazienki i zastanawiałam się dlaczego kazał mi tu przyjść. Po chwili usłyszałam kroki po schodach.
-Lily?- Zawołał. Nie widział mnie.
-W łazience- Odkrzyknęłam.
-Chodź- poszłam do niego, siedział na łóżku. Poklepał miejsce obok, po czym usiadłam. Pewnie chce porozmawiać o diagnozie. Spojrzałam mu w oczy. On patrzył na mnie intensywnie, nie uśmiechał się, ale nie wyglądał też na złego.
-Lily. Możesz coś dla mnie zrobić?- złapał mnie za rękę.
-co?- Przysunął się trochę, po czym szepnął.
-Kochaj się ze mną- byłam zaskoczona. Nie wiem czy tego chcę.
-J-ja n...- przerwał mi.
-Proszę. Potrzebuję cię kochanie.- powiedział, po czym pogładził mnie palcem po policzku.
-Justin, cieszy mnie to, że nie bierzesz mnie siłą, ale ja nie chcę.
-Czemu?- Spytał z bólem w oczach
-Nie mam na to teraz ochoty, zresztą Jazzy z Patie mogą przyjść w każdym momencie.- Gdy wstawałam, pociągnął mnie tak, że spadłam na jego kolana. Przytulił mnie i zaczął głaskać po głowie.
-Proszę Lily, daj mi to.- wymruczał mi do ucha, a ręką zjechał na mój pośladek. Nie wiem co mam robić. Z jednej strony niezbyt mi się chce, ale on mnie prosi. On prosi. Może faktycznie powinnam. Nie chcę żeby się denerwował. W sumie jestem jego żoną. Nie chcę żeby zajmował się inną.
-Ale jak powiem dość to dość, tak?- Muszę się upewnić, że nie będzie brutalnie. Uśmiechnął się i przytaknął. Spuściłam głowę w dół na swoje splątane palce, a on założył mi kosmyk spadających włosów na oczy, za ucho.
-Aa jeśli będzie bolało to przestaniesz?- ponownie przytaknął i położył mnie na łóżku. Zawisł nade mną i zaczął całować moją szyję.
-Będę delikatny.- Nie wiem skąd u niego ta zmiana zachowania. No w sumie po części wiem. Znam diagnozę. Mam nadzieję, ze te leczenie wyjdzie mu na dobre... Zdjął mi bluzkę i stanik, po czym zaczął całować prawą pierś, a lewą masował. Cicho jęknęłam, z racji, iż było całkiem przyjemnie. Zjechał językiem w dół na mój brzuch. Zostawiał mokre ślady od języka. Lizał mnie jak i całował w okolicy pempka, rozpinając moją czarną, zwiewną spódniczkę. Kiedy już zdjął ponownie wrócił do całowania i ssania moich piersi. Kciukiem zaczął zataczać kółka, przez materiał majtek, na mojej kobiecości. Znów niekontrolowany jęk wydobył się z moich ust. Z pocałunkami przeszedł na moje usta, całując je zachłannie. Odsunął lekko materiał moich majtek, po czym ostrożnie wsunął we
mnie palec. Zamknęłam oczy czując się jak kiedyś podczas seksu. Było na prawdę przyjemnie. Zaczął nim poruszać, a ja nie panując na tym, wygięłam się lekko. Dołożył drugi palec. Przyjemność była ogromna.
-Tak dobrze, prawda kotek?- zapytał patrząc na mnie z pożądaniem, lekko się uśmiechając.
-Taak- przeciągnęłam jękiem.
-Jesteś tak cudownie mokra lily. Chcę cię posmakować.- wymruczał mi do ucha. Ostrożnie wyjął ze mnie palce, a następnie dokładnie oblizał jeden. Drugim dotknął moich ust. Był mokry od mojego podniecenia.
-Otwórz usta. Zobacz skarbie jaka pyszna jesteś.- Włożył mi palec do buzi.
-Ssij go- zrobiłam co kazał, będąc w stanie ogromnego podniecenia. Zaczął całować mnie na podbrzuszu,po czym zębami, powolnym ruchem zdjął majtki. Złapał za moje uda i powoli rozsunął mi nogi. Pocałował mnie tam i zaczął
językiem zataczać kółka. Pojedyncze jęki zaczęły wydobywać się z moich ust, a ja coraz bardziej się wyginałam. W tym samym czasie ponownie wsunął we mnie dwa palce i zaczął nimi poruszać, nie przestając używać języka. Czułam się niesamowicie. Nic w tym momencie mnie nie interesowało, oprócz tego przyjemnego uczucia, które właśnie dawał mi Justin.
-Ju-ustin- Jeszcze raz jęknęłam i po chwili osiągnęłam szczyt. Doszłam. Zaczęłam głęboko i nierówno oddychać. Justin zaczął całować moją szczękę, głaszcząc mnie po włosach jednocześnie. Nachylił się do ucha.
-Shhh...Spokojnie kochanie.- Zaczęłam się uspokajać. Po chwili Justin zaczął zdejmować spodnie jak i bokserki. Całował mnie w usta i wchodził we mnie powoli. Zaczął się powoli we mnie poruszać a ja co jakiś czas wydobywałam z siebie jęk. Poruszał się już trochę szybciej, ale chciałam więcej.
-Szzybcieej- wyjęczałam, a on zareagował natychmiast. Nie sprawiał mi bólu, wręcz przeciwnie, było mi bardzo przyjemnie.
-Oh, Lily, jesteś cudowna- całował mnie w czoło, w nos, w szczękę i w usta, głaszcząc mnie przy tym po głowie. Znów przyspieszył swoje ruchy, a ja próbowałam się do nich dopasować.
-Grzeczna, śliczna dziewczynka- wysapał mi do ucha. Po chwili doszłam czując nieziemską przyjemność. Justin doszedł chwilę po mnie, po czym opadł na mnie. Za chwilę położył się koło mnie i mnie całował, na co odwzajemniłam pocałunek.
-I jak? Przyjemnie prawda?- głaskał mnie po głowie, łobuzersko się uśmiechając. Przytaknęłam mu. Już zapomniałam jak to jest czerpać przyjemność z seksu. Mimo tego, że źle mnie traktuje, cieszę się, że się zgodziłam. Był znów jak kiedyś. Czuły i kochany. Lepiej się tym nacieszyć, póki znów nie stanie się potworem...



HEJJ :D
No i jest nasz 20 rozdział... Jak się okazuje, Justin jest psychiczny xD Przepraszam za rzadkie dodawanie rozdziałów, ale wynagrodzę wam to ;D Jakiś anonimek napisał, że często piszę, że im więcej kom tym szybciej a tak nie jest...No więc, przyznam, że mi się zdarzyło, ale to jest kwestia braku czasu. Czasem planuję, np. O mam wenę, napiszę rozdział bo jest dużo komentarzy... no to do roboty. I się okazuje, że mam jutro sprawdzian, czy jakiś wyjazd mam. Czasem chcę, ale dzieją się rzeczy których nie jestem w stanie przewidzieć xD Jakkolwiek to brzmi, przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie... W ferie zimowe postaram się założyć nowego bloga. Spróbuję prowadzić dwa...Mam pomysł w głowie, który musi ujrzeć światło dzienne :D Pozdrawiam :* 25 OBSERWATORÓW... KOCHAM WAS :***