sobota, 20 września 2014

Rozdział 5

 CZYTASZ-KOMENTUJESZ ;)
 Im więcej komentarzy, tym szybciej rozdział !


Justin's POV :


Obudziłem się widząc obok jeszcze śpiącą, odkrytą Lily. Przykryłem dziewczynę i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem do naszej sypialni. Lily się obudziła. Siedziała zaspana i przemęczona na skraju łóżka, z głową w dół, z rękoma oplatającymi jej drobną talię. Jak na moje patrzyła się na swoje chudziutkie nóżki. Podszedłem do szafki i wyciągnąłem ubrania dla Lily, po czym podszedłem, i usiadłem koło niej.
-Założysz, czy mam ci pomóc ?- zapytałem pokazując jej ubrania... Cisza
-Pytałem o coś Lily. -spojrzała na gromadkę swoich ubrań i odniosłem wrażenie, że "niechętnie" pofatygowała się, aby spróbować się ubrać...licho jej to idzie, to ja jej kurwa pomogę.
-Dawaj to!- podniosłem nieco głos zirytowany tym co widzę. Wzdrygnęła się i szybko oddała mi bluzkę z którą się męczyła. Posadziłem ją sobie na kolana i zabrałem się za ubieranie "sierotki" Lily.
-Nie szarp mnie!- co kurwa? wrzasnęła na mnie??
-Krzyczeć, możesz do ściany, ale na pewno nie na mnie suko!- wrzasnąłem wściekły. Już mogłem się domyśleć, że ryczy... No i proszę, słona ciecz spłynęła jej po policzku. Kiedy ją ubrałem, podniosłem ją i skierowałem się w stronę kuchni. Patrzyła wszędzie tylko nie na mnie, ale co śmieszniejsze, myśli, że nie widzę tego jak ona tak robi.
-Możesz na mnie patrzeć, nie zjem cię.- powiedziałem rozbawiony, wpatrując się w jej już czerwoną ze wstydu buźkę.
-skąd mam mieć pewność- szepnęła bardziej do siebie, ale usłyszałem to. zatrzymałem się w salonie, nadal trzymając ją w rękach.
-Na prawdę myślisz, że cię zjem, gdy na mnie spojrzysz?- widziałem zmieszanie na jej twarzy.
-Może nie tyle co jeść, alee... - powiedziała, ale chyba się zorientowała, że wykrztusiła z siebie za dużo na ten temat.
-Ale co ?- zapytałem wzmacniając uścisk, lekko poddenerwowany.
-Ała, nic - powiedziała na jednym wdechu. Ja tylko mocniej zacząłem ściskać.
-Pobić, m-możesz mnie pobić, alb...- zrobiłem się poważny i postawiłem ją, po czym przygwoździłem do ściany, nachylając się nad nią
-Albo ?! Kurwa no gadaj! - powoli podnosiła głowę by spojrzeć na mnie tymi swoimi szklistymi oczami.
-za-zamknąć ww p-pi...- zatknąłem jej buzię. Nie wiem czemu. Widziałem ten strach w jej oczach, albo nawet zbyt dużo strachu. Trzęsła się.
-Nie kończ- powiedziałem już nieco łagodniej.
-Idź grzecznie do kuchni i czekaj tam na mnie.- odwróciłem się widząc oddalającą się ode mnie Lily i analizowałem naszą rozmowę. Obiecałem jej już kiedyś, że nigdy nie zobaczy tej piwnicy. No ale "życie". Te całe obiecanki cacanki to brednie, powiedziałem jej to wtedy, żeby dała mi spokój.
Zgwałcili ją, stąd taka panika, w zasadzie prawie sama się o to prosiła. No bo kto normalny będąc śliczną szesnastoletnią cnotką wyszedłby w nocy na zewnątrz? No tak...Lily. Miała kurwa szczęście, że usłyszałem jej krzyki, że jakimś pierdolonym cudem kręciłem się niedaleko, i to w nocy...


Wszedłem do kuchni i zabrałem się za robienie naleśników. Kątem oka zobaczyłem jak Lily próbuje wyjść z kuchni. Cofała się cicho i wolno i cofała, aż w końcu biegiem rzuciła się w stronę schodów.
-Lily wracaj!- krzyknąłem. Usłyszałem jedynie trzaśnięcie drzwiami. Ruszyłem za nią i wszedłem do naszej sypialni. No tak, jak zawsze w łazience. Zamknięta.
-Powtórka z rozrywki Lily ?- oparłem się o drzwi łazienki lekko rozbawiony, ale zarazem zły.
-Idź sobie, chce być sama
-A ja chce to, a ja chce tamto. Wyłaź stamtąd, bo długo czekać nie będę
-Zostaw mnie Justin, przyjdę za 15 minut
-5 minut i widzę cię na dole. Chyba nie muszę ci tłumaczyć co się stanie jeśli nie przyjdziesz hmm?
-Nie...Nie musisz- powiedziała smutna.
-Tak myślałem- w nie najlepszym humorze zszedłem na dół do kuchni, kończąc przygotowywanie naleśników. Kończąc zobaczyłem schodzącą Lily.
-Siadaj- posłusznie usiadła do stołu. Podałem jej porcję.
-Jedz- powiedziałem nie przyjmując sprzeciwu. Od wczoraj nic nie jadła.
-Nie jestem gł...
-Jedz!- uniosłem głos, nie odrywając wzroku od niej. Spojrzała na mnie lekko oburmuszona niczym małe dziecko, sięgnęła ręką po widelec, po czym ukroiła sobie kawałek naleśnika i rzuciła widelec na stół.
-Nie będziesz mówił co mam robić- powiedziała pół szeptem. Spojrzałem na nią z mordem w oczach, widząc strach wymalowany na jej twarzy.
-Po dobroci nie chcesz, twoja decyzja.-Energicznie wstałem od stołu i kiedy próbowała uciec złapałem ją za ramię i mocno strzeliłem jej w twarz. Zaczęła płakać. Przyciągnąłem ją do siebie i posadziłem szybko na swoje kolana łapiąc ją tak, żeby nie uciekła, po czym sięgnąłem widelec i zacząłem ją karmić.
-Otwieraj buzię!- zacisnęła wargi i przekręciła swoją twarz w przeciwną stronę. Siłą odwróciłem jej buzię i plasnąłem mocno ręką w jej nagie udo. Podskoczyła i pisnęła, tym samym dając mi dostęp do jej buzi. Korzystając z okazji, wepchnąłem jej widelec z kawałkiem, który wcześniej sobie ukroiła. Zaczęła cicho chlipać.
-Sa-samaa z-zje-em- mówiła między płaczem.
-No ja właśnie widziałem jak sama zjesz. Masz! A kurwa spróbuj coś odpierdolić- wetknąłem jej w rękę widelec, obserwując ją uważnie jak je. Lily siedząc na moich kolanach zabrała się za jedzenie.
-Wszystko ma zniknąć!- Jadła i jadła, aż w końcu skończyła.
-Już- wymamrotała pociągając nosem. Pozwoliłem jej zejść z moich kolan, ale ona nadal stała w kuchni a sam skierowałem się do mojego gabinetu, który znajdował się na parterze.
-Idź do sypialni i załóż jakąś ładniutką bieliznę.- powiedziałem lekko uśmiechnięty.
-Nie!- podniosła ton, wolno do niej podszedłem i zauważyłem, że Lily się trzęsie.
-Czarna koronka, już!- powiedziałem z miną mordercy.
-Nie, proszę- spojrzała na mnie zrozpaczona. Zdziwiła mnie swoim ruchem, gdyż objęła mnie w tali i mocno się we mnie wtuliła. Nie wiedziałem jak mam na to zareagować, więc tylko powtórzyłem moje wcześniejsze polecenie.
-Na górę, do pieprzonej sypialni, założyć bieliznę.- wysyczałem przez zaciśnięte zęby. Przegrana Lily odczepiła się ode mnie i spojrzała na mnie wzrokiem w stylu "nienawidzę cię" co mnie w ogóle nie wzruszyło, a wręcz przeciwnie prychnąłem obojętny. Widziałem oddalającą się Lily, a ja poszedłem do mojego gabinetu "królestwa" i musiałem zadzwonić do klienta...


Skończyłem rozmawiać i udałem się w stronę sypialni w której miała na mnie czekać Lily. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem ją całą przestraszoną i zapłakaną. Patrzyła na mnie, stała obok łóżka w samej bieliźnie, czekając na najgorsze. Próbowała coś powiedzieć, ale chyba najwyraźniej ją zatkało, kiedy zacząłem stawiać kroki w jej stronę.
-Kładź się- oszołomiona zrobiła co kazałem. Leżała sztywno wpatrując się w sufit, a ja położyłem się po lewej stronie, obok niej.
-Czy-y moż-możesz już zacząć? Chcę mieć już t-to zaa sobą- wydukała przegrana. Zacząłem całować jej szyję, jedną ręką masując jej prawą pierś. Kilka łez wypłynęło jej z oczu. Z szyi przeniosłem się na jej lewe ucho, całując je jak i lekko gryząc. Jej ciało było sztywne, unieruchomione. To przez to, że bała się tak bardzo, ale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
-Nie martw się nic ci nie zrobię shawty, na razie.- szepnąłem jej do ucha, przestając dotykać pierś. Ręką zjechałem na jej dolną część brzucha delikatnie głaszcząc. Jej ciało się rozluźniło a mięśnie nie były już napięte.

Nie wiem skąd u mnie ta zmiana, ale mam nadzieję, że to nie po tej akcji z przytuleniem mnie na dole.Rozkleiłem się? Sam nie wiem. Pierdolone myśli! STOP STOP STOP! Na razie dam jej spokój, bo ona chyba jeszcze nie wróciła do żywych po wczorajszą akcją z piwnicą. Niech się kurwa cieszy, że tak jak chciała dałem jej spokój, choć według mnie lepsze by było szczytowanie pode mną, ale to dlatego, że jest zmęczona nie chce się pieprzyć. Prędzej czy później będziemy to robić czy tego chce czy nie. A ja dopilnuję, aby było to prędzej.

-Dziękuje- powiedziała szeptem z mokrymi policzkami, lekko się uśmiechając. Szczerze mówiąc to dawno nie widziałem uśmiechu na jej twarzy, przez co byłem lekko zmieszany. Owinęła swoje drobne rączki wokół mojej tali, a głowę położyła na mojej klatce piersiowej, po czym mocno się wtuliła we mnie. Zacząłem delikatnie pocierać ręką jej plecki, a drugą głaskać ją po głowie. Leżeliśmy tak trochę czasu. Widziałem, że Lily zasypia, ale nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Starając się jej nie obudzić zszedłem na dół.
-Tatuś!- Jazzy pisnęła z radości. Podziękowałem mamie i pożegnałem się z nią.
-Gdzie mamusia?
-Śpi na górze- powiedziałem, widząc Jazmyn już na schodach.


Lily's POV :

-Justin...Zostaw mnie- wymruczałam senna.
-Mama wstawaj- szepnęła Jazzy.
-Cześć kochanie, jak było u babci?- położyła się obok mnie i zaczęła opowiadać. Kiedy mówiła, nie myślałam o tym co do mnie mówi, ale o dzisiejszym dniu. Byłam pewna, że Justin bezinteresownie zgwałci mnie ponownie. Ale dlaczego tego nie zrobił? W głębi duszy bardzo się cieszę, że obyło się bez tego, ale co skłoniło go do oszczędzenia mnie? Kiedy przytuliłam go na dole zachował się, no nie wiem, inaczej? Wiem, że i tak był zimnym skurwielem, bo mimo tego, że ja go przytuliłam on bezinteresownie powiedział: Na górę, do pieprzonej sypialni, założyć bieliznę. Potem na niego spojrzałam i zobaczyłam w jego oczach radość, ale i złość, pomieszana z pustką i żalem. Nie wiedziałam jak mam to odebrać. A potem? Prawię co noc pieprzy mnie bez mojej zgody, więc zaskoczona byłam, że nie chciał i tym razem.
-I babcia ma takieeego fajnego pieska- pokazała uśmiechnięta rączkami.
-A kupiś mi pieska?- Zapytała robiąc oczy szczeniaczka.
-Zapytaj taty- powiedziałam widząc wchodzącego do sypialni Justina.
-O co?- spytał nie wiedząc o co chodzi. Córka szybko poderwała się i podbiegła do Justina i złapała go za ręce.
-Kupiś mi takiego fajnego pieska?- spytała jeszcze słodszym głosikiem niż poprzednio.
-No nie wiem. Pies to obowiązek Jazzy. Zawsze możesz bawić się z pieskiem babci.- patrzyła na niego z nadzieją.
-Jazzy nie chce babci. Jazzy chcie swojego.- powiedziała i poszła do swojego pokoju. Mała mądrala.
-Jeszcze mi tu psa kurwa brakuje- powiedział Justin lekko zirytowany. Usiadł koło mnie i patrzył na mnie...
-Co?- powiedziałam śmiejąc się delikatnie. Rozbawiło mnie to, jak zareagował na prośbę córki.
-I co cię tak bawi?- powiedział również lekko się uśmiechając.
-To jak zareagowałeś na prośbę Jaz, a potem:Jeszcze mi tu psa kurwa brakuje. Powiedziałam patrząc się na niego, starając się brzmieć jak on.
-Może miałem powiedzieć: Kochanie, oczywiście, że kupię ci pieska, głównie po to aby po 2 tygodniach ci się znudził. Z wielką przyjemnością będę biegał z nim 3 godziny dziennie. Piesek będzie sikał w doniczki, drapał drzwi, ślinił wszystko i wszystkich, a przede wszystkim kupię ci go żeby spał z nami na trzeciego w łóżku. Powiedział żartobliwie.
-Tak, mogłeś jej tak powiedzieć- śmiałam się. Justin spoważniał, a ja widząc to, również. Przysunął twarz w moją stronę. I... pocałował mnie. Początkowo nie wiedziałam co mam zrobić, ale gdy polizał moje usta otworzyłam je i kompletnie oddałam się pocałunkowi. Nie myślałam trzeźwo. Przez 5 minut czułam się tak jak kiedyś, zanim urodziła się Jazmyn. Zanim oświadczył mi się i wzięliśmy ślub. Zanim się zmienił na gorsze. To co zrobiłam nie do końca było dobre, ale chciałam znowu się poczuć w jakiś chory sposób ważna, kochana, jedyna.
-Przepraszam cię za wczoraj- powiedział mi do ucha. CO?????
-Co???-powiedziałam cicho. On tego nie powiedział! To chyba moja wyobraźnia.
-Powiedziałem, że przepraszam cię za wczoraj- powiedział patrząc na mnie lekko zbity. To on jeszcze ma jakieś emocje albo uczucia? Bo ja myślałam że nie, a tu proszę.
-W porządku- powiedziałam przytulając go, kładąc głowę na jego klatkę piersiową.
-Justin?
-Hmm?
-Nie rób mi tego więcej- szepnęłam, trochę obawiając się jego reakcji.
-Nie będę- również szepnął i pocałował mnie. To wszystko wydawało mi się pięknym snem, z którego zaraz się wybudzę.



Justin's POV :


Co ja kurwa odpierdalam? Nie wiem. Ale... podoba mi się. Jak tak patrzy na mnie, inaczej. Zupełnie jak kiedyś, ale nie zapłakanymi oczami tylko wzrokiem pełnym iskierek. Tak niewinnie i radośnie. Bardzo mi się podoba. Nie wiem kurwa, nie wiem co robić. Chyba łatwiej by mi było jakbym wymazał ze swojego życia te ostatnie 10 minut. Przecież to nie ja! Nie mam pojęcia czemu to kurwa powiedziałem. Ale czemu to sprawia, że chce więcej? Na nic nie znam odpowiedzi. Jak by to powiedzieć, czuję się teraz dobrze. Ale co dalej? To nie zmienia faktu, że nie chce zmieniać swojego postępowania. Dla mnie wcześniej też było dobrze. Sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Jak na nią patrzę, to nadal widzę tą samą przestraszoną Lily, która nie ma nic do gadania, która jest moją własnością, co wręcz uwielbiam. Ale wybaczyła mi...Wybaczyła mi to piekło, które jej wczoraj zgotowałem. Nie sądziłem, że mi wybaczy.Ona jednak to zrobiła, z uśmiechem na twarzy. I leży wtulona we mnie. Jej ciało jest rozluźnione, a serce bije jej spokojnie. Nie trzęsie się. Teraz się nie boi.





 HEEJ :D
Myślę, że długość rozdziału nie należy do krótkich, ale też nie do bardzo długich. Więc przepraszam jeśli spodziewaliście się dłuższego. Nie chciałam zbyt dużo w ten rozdział "wepchnąć" tylko po to, żeby było, to moim zdaniem bez sensu. PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO, ALE MIAŁAM BARDZO DUŻO DO ZROBIENIA PO POWROCIE... Mam nadzieję, że się podoba... Justin łamie się po raz kolejny xD
PS: Jeśli chcecie możecie zadawać pytania w komentarzach ;)
POZDRAWIAM!!! I DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA CIERPLIWOŚĆ, KOMENTARZE JAK I OBSERWOWANIE ORAZ ZA WYŚWIETLENIA :****







17 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie! Czekam na nastepny . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ! I co teraz Jus będzie miły.. Razem z Lily będą szczęśliwi ? Ehh no proszę cię dodaj szybciej kolejny nie każ mi tyle czekać !!
    Chcę by Lily była szcześliwa by się kochali a on ją nie traktował jak szmatę !

    OdpowiedzUsuń
  3. chce już następny
    cudowny

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki Justin mi sie podoba :) Jestem ciekawa, dlaczego tak sie zmienił? Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział nie dość , że dłuższy od pozostałych , to nawet dużo się w nim dzieje ;) lubię perspektywę Lily , ale akurat w tym rozdziale świetnie , że więcej jest z perspektywy Justina , bo pokazujesz co myśli , że tak powiem "oprawca" o całej sytuacji . Justin pokazuje ludzką stronę , no no no :D to , że odpuścił jej w sypialni normalnie mnie rozczuliło.. Czekam na następny ,proszę pisz jak najszybciej ! :) pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju <3 Cudowny rozdział <3
    Mam nadzieję, że Justin powoli stanie się spokojny jak 'kiedyś'..

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg jakie emocje.Tyle się wydarzyło. Justin aka dupek tutaj wkurzył mnie na początku rozdziału. Był taki zimny ugh, ale później powstrzymał się od seksu z Lily jeeej! Jest postęp i przeprosił ją. Ucieszyłam się z tego. Justinowi podoba się, że patrzy na niego z iskierkami radości. Tak, dobrze Justin niech ci się podoba, a nie będziesz się zachowywać jak dupek. Ale kurde jak widać po jego przemyśleniach uwielbia to, że Lily nie ma nic do gadania. Musi mu się poprzestawiać jeszcze troche. Dobrze, że widać już poprawe w jego zachowaniu. Przynajmniej na razie..
    Mam nadzieje, że Lily nie będzie musiała jeszcze wiele wycierpieć. Szybko mu wybaczyła, ale sądzę, że to dlatego, iż po prostu chce żeby było jak dawniej. Żeby byli kochaną parą tylko tym razem już z dzieckiem. Byłoby wtedy idealnie znowu.
    Troche się rozpisałam, ale musiałam to napisać.
    Życzę weny i czekam na następny.
    kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham Twoje opowiadanie za tą bezwzględną i niepowtarzalną fabułę , daj szybko następny !

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu codziennie po kilkanaście razy wchodzę i patrze czy czasem nie dodałas następnego rozdziału. Pisz szybko dalej kocham te opowiadanie!!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie następny rozdział ? Zrobisz tym rzem wyjątek i dodasz szybciej niż zazwyczaj ? Jeżeli to możliwe.. Ja też wchodze tutaj codziennie i nie mogę się doczekać ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Postaram się dodać jeszcze dziś ;)

    OdpowiedzUsuń