wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 11

Przeczytajcie pod rozdziałem ;)

Lily's POV:

Otworzył oczy i prychnął, śmiejąc się. Zaczął kręcić głową z niedowierzaniem nadal się śmiejąc. Nie wiem jak mam odebrać jego reakcję, ale już czuję jak moje ciało się trzęsie.
-Lily...- zaciągnął się powietrzem. Leżałam, głupio gapiąc się w sufit ze łzami w oczach.
-Wiesz...Wiedziałem, że kiedyś to powiesz i szczerze mówiąc zrobię tak jak ci obiecałem.- Od razu spoważniał, uśmiech zniknął z jego twarzy.

Flaschback

Zaczęłam się cofać, ale on złapał mnie brutalnie za nadgarstki i wysyczał do ucha.
-I nawet nie myśl o rozwodzie Lily bo wtedy będziesz żałowała że się w ogóle urodziłaś...Zgotuję ci piekło...

-A-ale przecież zmieniłam zdanie- moje ręce bardzo się trzęsły jak i reszta mojego ciała. Nie mogę wziąć rozwodu mam mieć drugie dziecko. Gdyby nie Isabell nie rozważyłabym opcji wzięcia rozwodu. Wiedziała jaki jest Justin. Gdy wyrządzał mi krzywdę, zawsze szłam do niej, mówiłam jej co mi zrobił, płakałam jej w ramię. Ona wszystko wiedziała, ale grała przy nim. Od dłuższego czasu namawiała mnie na rozwód, ale on ma firmę, jest bogaty, utrzymuje mnie przy życiu. Wiem, że Isabell pomogłaby mi, ale ja nie chcę jej obciążać, też ma swoje problemy. Justin ma znajomości i jeśli bym "przeżyła" do rozprawy to zrobi wszystko żeby odebrać mi Jazmyn. Nie chcę tego.
-Dlaczego zmieniłaś zdanie?- zapytał mrużąc oczy. A ja poczułam pierwszą łzę na policzku.
-B-bo jesteś ojceem moich dzieci...niee mam gdzie iść.- ostatnie wyszeptałam. A on prychnął.
-A więc chodzi ci tylko o sprawy materialne?- podniósł swój ton na co ja bałam się jeszcze bardziej.
-N-niee-płakałam i kiwałam głową na nie, chcąc go uspokoić.
-To oświeć mnie jeszcze raz...Kochasz mnie kurwa?- Teraz złapał za mój przypięty nadgarstek i mocno go ścisnął, po czym bardzo blisko przysunął się do mnie. chwilę milczałam i patrzyłam w sufit, po czym przeniosłam wzrok na niego. Byłam zapłakana i przestraszona.
-Tylko wtedy, kiedy jesteś dla mnie dobry- Ponownie zamknęłam oczy, wypuszczając następne krople łez na policzki. Moje ciało niemiłosiernie się trzęsło. Bałam się, że coś mi zrobi, albo zabije.
-Boisz się mnie?- zapytał. Otworzyłam oczy,zszokowana jego pytaniem. Jakby nie wiedział. Widziałam zdezorientowanie w jego oczach, ale i pewnego rodzaju ból? Nie rozumiem...
-Teraz tak- szepnęłam patrząc na niego.
-Przecież powiedziałaś, że zmieniłaś zdanie, tak?- uniósł brwi, a ja kiwnęłam głową na tak.
-To w czym problem?- zapytał lekko wkurzony.
-Nie wiem...-Powiedziałam smutno, a on wstał i wyszedł z pokoju. Słyszałam jak z kimś rozmawia przez telefon, po czym wrócił.
-Odepniesz mi te kajdanki? To boli- Popatrzył na mnie spod byka, potem na moje ręce i znowu na mnie, aż w końcu sięgnął kluczyk ze swojej kieszeni i odpiął moje nadgarstki, które bolały niemiłosiernie, zaczęłam je pocierać, po czym podniosłam się do pozycji siedzącej. Kiedy już miałam się podnieść, Justin chwycił mnie mocno za ramię i przyciągnął do siebie. Zaczęłam lekko panikować, co on zamierza?
-Shhh, nie bój się. Bądź grzeczną dziewczynką to nic ci nie zrobię.- Wyczułam rozbawienie w jego głosie, ale wiedziałam, że nie żartuje.
-A teraz cię ubiorę kotek i nie waż się wyrywać- powiedział groźnie na mnie patrząc.
-Ale...-Wziął mnie na swoje kolana, po czym zaczął mnie ubierać.
-Lily, cicho- skarcił mnie, mrużąc przy tym oczy. Kiedy mnie ubrał chciałam wstać, ale złapał mnie za talię i ponownie posadził na kolanach. Co jest kur...
-Czemu mnie nie puścisz?- szepnęłam, bawiąc się końcówkami włosów. Wiedziałam, że teraz uśmiechał się chytrze.
-To nie koniec Lily- powiedział i podniósł mnie. Na moment się zawiesiłam, on mnie zabije, tak?
-C-co zamierzasz- spytałam, lustrując ze strachem jego lewy profil.
-To, że zmieniłaś zdanie na temat rozwodu dziś, niekoniecznie oznacza to, że zmienisz zdanie za na przykład miesiąc.- powiedział stanowczym i poważnym tonem, a ja momentalnie zbladłam.
-Muszę mieć pewność Lily, że już nigdy, nawet nie pomyślisz o rozwodzie.- jakby kto pytał, to ja chcę mieć niebieskie kwiatki na grobie. Patrzyłam przestraszona na niego.
-Nie pomyślę, proszę- Znów płakałam.
-Jazzy jest w domu, nie...- Nie dokończyłam, ponieważ mi przerwał.
-Nie ma jej.
-Jak to, gdzie jest?
-U mojej mamy- uśmiechnął się do mnie, sadzając mnie na kanapie w salonie.
-A-ale, kiedy...
-Dzwoniłem do niej wcześniej, mówiłem, że ma wejść bez pukania i ma ją wziąć bo jesteśmy zapracowani i, że ma nam nie przeszkadzać.- Widziałam jaki był z siebie zadowolony bo jego kłamstwo było wiarygodne.
-Jak mogłeś. Co chcesz zrobić? Justin jestem w ciąży!- krzyknęłam z płaczem, trzęsąc się.
-Ta wiem...-tylko tyle powiedział
-Coo zrobisz?- szlochałam a on spojrzał na mnie i poszedł do kuchni.
Nie mogłam dłużej znieść tej paniki więc poszłam za nim i kolejny raz zapytałam...
-Co mi zrobisz?- Widok miałam lekko zamazany przez łzy. Odwrócił się do mnie i sztucznie uśmiechnął.
-Nie bój się kochanie. Myślę, że aż tak strasznie nie będzie.- puścił mi oczko, a ja nie wiedziałam czy mam uciec przez okno, czy może wybiec drzwiami. Justin podszedł do mnie, jedną ręką oplatając moje plecy, drugą natomiast podtrzymując mój podbródek abym patrzyła na niego. Popatrzył na mnie zimnym, mrożącym krew w żyłach wzrokiem.
-Skąd mam mieć pewność, że jesteś w ciąży? Równie dobrze mogłaś sobie to wymyślić żeby unikać kar.- Zmrużył oczy.
-Nie wierzysz mi? Jak możesz!-prawie krzyknęłam ze złości. Jak on mógł w ogóle pomyśleć o czymś takim?
-Nie tym tonem kurwa!- wrzasnął na co się wzdrygnęłam. Złapał mnie za włosy. Bolało ale dało się wytrzymać. Na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek, który mówił "nadal jestem zły dziwko".
-Dam ci wybór- Zaczął głaskać mnie po głowie, po czym zaczął mówić...
-Wybierz sobie karę kotku. Możesz...albo słodka niespodzianka albo przemyślisz sobie wszystko w piwnicy.- Teraz moje ciało było jak galaretka. Nie wiedziałam, że jest aż tak dla mnie podły! Przecież obiecywał, że WIĘCEJ TEGO NIE ZROBI!
-Jestem głupia! Jak mogłam uwierzyć w te twoje nic znaczące słowa...Na przykład słowo takie jak OBIECUJĘ!- Wrzasnęłam czym go zdziwiłam.
-Nie podnoś na mnie głosu szmato! Jesteś naiwną dziwką!- Jego oczy raptownie pociemniały, a twarz była bardzo poważna. Takiego Justina boję się najbardziej. Co miał na myśli mówiąc słodka niespodzianka?
-Masz trzy pierdolone sekundy na decyzję, a jeśli się nie odezwiesz to uwierz mi, że trzecia kara, o której ci nie powiedziałem, będzie najgorsza. Nie mogę stać jak słup, co on mi zrobi? Zabije?
-Jeden- zaczęłam się wyrywać, ale on złapał mnie tylko mocniej i wiedziałam, że już przegrałam. To było bez sensu. Nie miałam na tyle siły aby mu uciec, ale kiedy tylko mogłam, próbowałam.
-Dwa-wściekły patrzył na mnie jak opętany.
-Tr...-Natychmiast mu przerwałam
-Co to jest ta słodka niespodzianka?- Zapytałam cicho i smutno, spuszczając głowę na dół, pozwalając kolejny raz łzom spłynąć.
-Czy niespodzianka nie powinna zostać niespodzianką do końca?- uniusł brwi dodając do tego lekki zadziorny uśmieszek.
-Chce wiedzieć, aby wybrać- szepnęłam czując się całkowicie poddana.
-Nie musisz...Wybieraj Lily teraz. Wiesz, że nie jestem kurwa cierpliwy, po co to ciągniesz? Pytanie jest proste.- Powiedział jakby mówił o pogodzie. Nie rozumiem go kompletnie. Jak ja mogłam się zakochać w kimś takim jak on? Coraz bardziej wzmacniał uścisk, wiedząc, że w ten sposób mnie pospiesza. Nie chcę siedzieć w piwnicy! Na samą myśl czuję jak mnie skręca wszystko w środku. Runę na psychikę! Nie mam pojęcia co to jest ta zasrana "słodka niespodzianka". Ale chyba zaryzykuję.
-Słodka niespodzianka- powiedziałam z obrzydzeniem, patrząc zapłakana na niego, mając lekką nadzieję, że to wzbudzi w tym człowieku jakiekolwiek emocje.
-Idź do sypialni i się połóż, zdejmij bluzkę i spodnie.- Już wiem co to ma być za słodka niespodzianka. Bezlitośnie mnie przeleci jak jakąś dziwkę spod latarni. Wolę to niż tą piwnicę! Na jeszcze chwiejnych nogach poszłam do sypialni, rozebrałam się do bielizny i położyłam się. Zamknęłam oczy, kiedy usłyszałam kroki po schodach. Zaczęłam oddychać głęboko mając na celu rozluźnienie swojego napiętego ciała. Wszedł do sypialni, ale ja leżałam nadal z zamkniętymi oczami.
-Uprzedzam, że jeśli się ruszysz, to i tak dokończę swoje dzieło, ale oprócz tego lądujesz w piwnicy...Za nieposłuszność.- Poczułam jak bierze moją rękę. Zaczął delikatnie ją głaskać...CO TO KURWA?
-Przestań!!!- Zaczęłam raptownie płakać, po czym krzyknęłam próbując wyrwać moją rękę, ale Justin miał kamienny uchwyt. Ręka ani drgnęła. Przejechał żyletką po mojej ręce. Zrobił jedną prostą linię z wewnętrznej strony mojej ręki. Kreska w pionie zaczęła krwawić. Miała około pięć centymetrów. Cholera...Jak to boli!
-To kara Lily, przestań się wyrywać!- spojrzał spod byka, po czym widziałam jak przystawia żyletkę ponownie do mojej ręki, chcąc zrobić taką samą linie obok poprzedniej. Zrobił to.
-NIE!!!- Kopałam nogami w materac łóżka, płacząc jak głupia. Jego twarz była skupiona na tym co robi, ale jednocześnie była bardzo poważna, bezuczuciowa. Kiedy skończył robić drugą kreskę odłożył żyletkę wlepiając w moje oczy wzrok.
-I jak ci się podoba moja niespodzianka Lily?- ponownie lekko uśmiechnął się chytrze, zadowolony ze swojego dzieła.
-NIENAWIDZĘ CIĘ!!! JESTEŚ PSYCHICZNY!!!- dopiero po powiedzeniu tych słów zdałam sobie sprawę co ja narobiłam.
-Wiesz...miałem kończyć, ale wydaje mi się, że aż się prosisz o więcej.- Znów kamienna twarz, bez emocji. Widziałam jak bierze żyletkę w swoją lewą rękę i przymierza się do kolejnej linii. Zatrzymał się na chwilę. Popatrzył na moją rękę, na mnie, na rękę i uśmiechnął się lekko do siebie.
-Mam genialny pomysł kotek...Nie uwolnisz się ode mnie. Zrobię ci małą ściągę, abyś nigdy nie zapomniała do kogo należysz.
-Przepraszam, już będę grzeczna!!!...Nie rób tego!- kręciłam głową na nie, po części z zaschniętymi policzkami od płaczu, ale jak i mokrymi, patrząc na niego błagalnie.
-Shhh...Za dużo przeprosin, za mało działania Lily...Nie uważasz?- Znów żyletka zaczęła rozcinać moją skórę. Ryczałam niesamowicie. Nie chciałam na to patrzeć. Minęły kolejne chwile męczarni. Powieki zaczęły powoli opadać, poczułam klepnięcie na policzku.
-Nie śpij Lily...Gotowe skarbie- Pocałował mnie w czoło i zaczął bandażować rękę. Ostatkami sił podparłam się na łokciu aby zobaczyć moją rękę. To co zobaczyłam, przeraziło mnie.
-Starałem się kotek, żeby wyszło ładnie.- Powiedział, dumnie patrząc na rękę. "Kreski" okazały być się być inicjałem. Czuję wstręt do niego...NIENAWIDZĘ GO!!! ON JEST PSYCHICZNY!! POWINIEN SIĘ LECZYĆ! Łzy niepohamowanie leciały z moich oczu. Nad moim nadgarstkiem widoczny był napis: JB...



HEJ :D
Po pierwsze, przepraszam, że zaniedbałam bloga...Miałam dosyć napięty grafik, ale wynagrodzę wam to jakoś. Ktoś napisał, że chcielibyście mieć ze mną kontakt, a więc założę GG... W tygodniu podam wam mój numer. Rozdział nie sprawdzany xI...Dziękuję za ogrom KOMENTARZY jak i WYŚWIETLEŃ, to bardzo mocno uszczęśliwia, że to co piszesz podoba się innym...
Jeszcze raz przepraszam, dałam plamę, ale wynagrodzę :D








18 komentarzy:

  1. Jak on mógł pokaleczyć własną żonę ?! Jak on mógł znęcać się nad własną kobietą ? Ten rozdział trafił do mnie bardziej niż poprzednie, mam nadzieję,że Justin się w końcu ogarnie bo to co nawyprawial jest nie do pojęcia ,albo Lily przejrzy na oczy ... Pozdrawiam serdecznie . :)
    mniejmyslecwiecejsiecalowac.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział.Boże Justin na prawdę jest jakiś nienormalny powinien się leczyć.Lily jest na prawdę biedna szkoda mi jej.Dobrze,że Jazzy nie wie co jej ojciec robi jej matce jak jej nie ma.Cały czas się zastanawiam jak Lily tyle wytrzymuje,ja na jej miejscu dawno bym się już zabiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow nie spodziewałam się takiej wersji wydarzeń. Justin ma coś z głową. Ciąć swoją żonę to nie jest normalne. Martwie się o Lily. On będzie ją teraz pilnował, żeby znowu nie zaczęła nic wymyślać? Boże współczuje jej. Życzę weny i czekam na następny. kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa irytuje mnie justin -_- Raz kurwa pierdoli że Lily i Jaz są najważniejszymi kobietami w jego życiu a teraz okalecza własną żonę. No do chuja pana coś jest nie tak!!!!!!!! Niech Lily w końcu wyprowadzi sie od niego a nie użala sie nad sobą. Niech weźmie swoje życie w SWOJE ręce!
    Jakbym spotkała Justina na ulicy to bym go chyba za jaja powiesiła, ciekawe czy gdyby on był na miejscu Lily to czyby sie nie bał tych PIERDOLONYCH kar albo czyby kurwa kochał swojego prześladowce, jeszcze kurwa tęczy i krasnoludków brakuje!!!!!!!
    Nie wiem jak można sie tak zachowywać wobec swojej żony. No japierdole!
    Lily musi w końcu coś zrobić,żeby do niego dotarło że jest PSYCHICZNY i albo przestanie stosować te POJEBANE kary albo niech wypierdala z jej życia.
    Ciekawi mnie czy w chociaż jednym rozdziale będzie wszystko dobrze :)
    Przepraszam za wszystkie wulgaryzmy, troche sie wkurzyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja na jej miejscu juz chyba dawno popełniłabym samobójstwo. Straszne mieć takiego chorego psychicznie męża :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Boże ;o

    OdpowiedzUsuń
  7. Już widze jak będzie ją przepraszal...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak on mógł jej to zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak on mógł jej to zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  10. Placze jak pojebana serio..:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Chce aby coś się stało żeby w końcu przejrzał na oczy:) czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana :)
    Więcej informacji tutaj : http://blogdlabelieberslove-story.blogspot.com/2014/10/libster-blog-aworld.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG ! Justin jest D U P K I E M ! Jak mógł coś takiego zrobić ? ! Rozdział super ! Czekam na nn ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg. On jest chory czy chory. Jak on może ją tak traktować? Niech Lily bierze Jezzy i niech się od niego wyprowadzają jak najdalej. Tego się nie spodziewałam jak on może robić jej coś takiego. Czy on nie ma uczuć? Jaki psychopata. Jestem ciekawa co on by zrobił na jej miejscu. Rozdział bardzo mi się podoba tylko brakuje mi tego wszystkiego opisanego z perspektywy Justina. Jego uczuć, emocji i wytłumaczonego tego jego zachowania. Po przecież musi mieć jakiś powód by się tak zachowywać.
    Życzę Weny :))

    OdpowiedzUsuń
  15. No fakt, trochę mało Justina...Następnym razem będzie go więcej. Dzięki za wskazówkę :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam wielką nadzieję, że Lily uda się uciec razem z córeczką i Justin zobaczy co zrobił, opamięta się i spróbuje je odzyskać.

    OdpowiedzUsuń