środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 24

Justin's POV:

Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. 09:32. Zerknąłem obok. Pusto. Usiadłem na łóżku i przetarłem twarz i włosy ręką. Wstałem, założyłem spodnie, po czym wyjrzałem zza drzwi od sypialni, w której się znajdowałem. Głucha cisza. Poszedłem w stronę pokoju Jazmyn. Po cichu uchyliłem drzwi. Zajrzałem dyskretnie, po czym pociągnąłem szybko drzwi do siebie zdziwiony. Jazzy tam nie było. Poszedłem jeszcze raz do sypialni, założyłem koszulkę i wziąłem telefon. Zauważyłem małą karteczkę na stoliku, której wcześniej nie dostrzegłem.

"Poszłam z Jazzy na zakupy"

Przeczytałem i zgniotłem karteczkę, po czym zszedłem na dół. Włączyłem telewizor, żeby coś mi w tle grało. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem sok z lodówki, po czym otworzyłem szafkę górną, aby sięgnąć szklankę. Zobaczyłem tam to gówno. Położyłem sok, nie będę ukrywał, że dosyć głośno i sięgnąłem jedno z opakowań. Chwilę popatrzyłem na opakowanie, po czym, w celu przeczytania ulotki, otworzyłem małe pudełko. Wyciągnąłem ulotkę, a resztę zrzuciłem na blat, nie dbając o to czy spadnie, czy nie. Zacząłem czytać, ale coś mi raczej nie wyszło, bo po chwili prychnąłem i chciałem schować ulotkę z powrotem, ale coś mi się nie zgadzało. Zmarszczyłem brwi. Wyjąłem saszetkę i zobaczyłem, że wśród wszystkich tabletek, jedno miejsce jest puste. Zacisnąłem zęby. Schowałem wszystko z powrotem i jak gdyby nigdy nic odłożyłem na miejsce. Popatrzyłem tępo na uchwyt szafki, który znajdował się przed moimi oczami. Szarpnąłem uchwyt i wziąłem leki, po czym otworzyłem tą, w której znajdował się kosz. Już miałem wyrzucić, ale po chwili zastanowienia pogratulowałem sobie w myślach. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie, po czym ponownie otworzyłem szafeczkę i odłożyłem leki.

Lily's POV:

-Jeście to!- Jazzy pisnęła na dziale ze słodyczami i chwyciła paczkę żelek.
-Już ci starczy słodyczy. I tak dziś przegięłaś z ich ilością. Idziemy do kasy.
-No to chociaź to!- Pokazała mi półeczkę z chipsami.
-Nie proś mnie o chipsy. Są niezdrowe. Idziemy do kasy.- Powiedziałam już zmęczona.
-Ale..- przerwałam jej.
-Nie ma ale. Cały koszyk jest pełny, a w domu na pewno masz jeszcze jakieś słodycze. Chodź- zmieniłam kierunek z wózkiem i zaczęłam kierować się w stronę kasy.
-Tego nie mam!- wrzasnęła, na co się odwróciłam. Stała z paczką jakiś cukierków.
-Jazmyn! Powiedziałam nie.- Skarciłam ją ale ona w ogóle nie reagowała.
-Odłóż to i chodź- powiedziałam do niej, ale ona tylko tupnęła i ani drgnęła.
-Dostaniesz karę dziś. A teraz chodź, bo wcale mi się nie uśmiecha stać tu przez cały dzień.
-Nic nie dostanę! Chcę to i juź!- z każdą sekundą była coraz to głośniejsza, a ja już nie chciałam dłużej się pogrążać w sklepie. Podeszłam do niej i mimo sprzeciwów z jej strony zabrałam paczkę jakiś cukierków i wzięłam ją na ręce. Wyrywała się ale nie dałam za wygraną. Zapłaciłam za wszystkie zakupy, po czym wreszcie udało mi się wyjść z tego sklepu. Zaczęłyśmy się kierować w stronę domu.
-Więcej za mną na zakupy nie będziesz chodzić. Co to było za zachowanie? Jesteś nieznośna.
-A ja cię nie lubię!- krzyknęła i mnie wyprzedziła. Nie odzywała się do mnie do końca drogi. Zrobiło mi się przykro na te słowa. Weszłyśmy do domu i zamknęłam drzwi za sobą, a Jazzy od razu pobiegła na górę.
-Cześć- powiedziałam do Justina, który był w kuchni, z tego co widziałam jadł i przeglądał jakieś papiery.
-Siadaj- powiedział bez uczuciowo. Czyżby leki przestały działać? Podeszłam do stołu przy którym jadł i coś gryzmolił w papierach, po czym usiadłam. Patrzyłam na niego, a po chwili on również spojrzał na mnie.
-Co ją ugryzło?- Zapytał jakby to było przeze mnie. No niby po części, ale inaczej się nie da.
-Byłyśmy w sklepie i Jazmyn chciała cukierki. Krzyczała, że mam jej kupić i pyskowała na cały sklep, powiedziała do mnie: Nie lubię cię i..- przerwał mi.
-A w czym problem? Czemu jej nie kupiłaś tych cukierków?- spojrzenie miał oschłe, na co lekko się spięłam.
-Justin, ja jej kupiłam wiele innych rzeczy.- spojrzałam lekko spod byka, coś w stylu: SERIO?
-No chyba, że tak, ale widziałem to spojrzenie.- lekka panika zaczęła przejmować moje myśli.
-Jazzy chodź tutaj na chwilę- Justin ją zawołał, wstając od stołu, wkładając naczynia do zlewu. Usiadł z powrotem i znowu pisał. Po chwili zeszła Jazmyn, nadal zła.
-Co?- burknęła
-Nie mówi się co, tylko słucham. Może zechcesz opowiedzieć mi co wydarzyło się na zakupach, hmm?- spojrzał na Jazzy jednym z tych swoich tatusiowych spojrzeń grozy.
-N-nic, bo mama mi nie chciała kupić cukierków. A ja..- przerwał jej
-A tamta torba na blacie? Podaj mi ją Jazmyn- Jazzy spojrzała w tamtą stronę i zrobiła to co kazał.
-A teraz wyjmij wszystkie rzeczy z torby- powiedział pewny siebie, a w Jazzy dało się wyczuć przegraną. Patrzyliśmy oboje uważnie na Jazzy, która wypakowywała prawie same słodkości. Kiedy już wypakowała wszystko, spojrzała lekko zasmucona to na mnie, to na Justina.
-Zauważyłaś coś Jazmyn?- Zapytał tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jak widzisz, tu są prawie same cukierki, żelki, pianki i chrupki. Nie sądzisz, że jest tego dużo?- zapytał i uniósł brew.
-N-no tr..- powiedziała zawstydzona i lekko zażenowana, tym, że jej duma właśnie ucierpiała.
-No dużo. Myślę, że za dużo. Dlaczego nie słuchasz się mamy? Czemu ją obrażasz? Nie lubię cię? Co to miało znaczyć? Albo będziesz grzecznie się słuchać na zakupach, albo już więcej nie pójdziesz- widziałam jak miała lekko załzawione oczy.
-Ostatnio jesteś niegrzeczna. Wydaje mi się, że jakaś kara będzie tutaj na miejscu- Zaśmiałam się w myślach, jeszcze niedawno to samo mówił do mnie. Czyli mam kolejny dowód na to, że traktuje mnie jak dziecko. Super.
-Ja i mama jeszcze się zastanowimy nad karą dla ciebie. Możesz iść- Powiedział nie odwracając wzroku od Jazzy. Teraz już łza spłynęła jej na policzek i poruszyła się z zakłopotaniem i poniżeniem, po czym pobiegła na górę.
-I nie biegaj po schodach!- Krzyknął i z powrotem wrócił do papierów. Bym zapomniała.
-Napijesz się czegoś?- Zapytałam i wyjęłam sok z lodówki dla siebie, po czym nalałam do szklanki i upiłam łyk.
-Tak, soku.- Powiedział nie patrząc na mnie, za co dziękowałam i wyjęłam szklankę, po czym wyjęłam dyskretnie leki i zrobiłam to samo co wczoraj. Na szczęście nic nie szeleściło, ani nie wydawało dźwięków, które mogły by jakoś specjalnie zwrócić uwagę. Otworzyłam tabletkę i wsypałam środek do szklanki z sokiem. Chwilę odczekałam, robiąc cokolwiek, aby nic nie wyczuł, że coś kombinuję. Czekając chwilę na pewno dokładnie się nie rozpuści zawartość tabletki, ale chociaż trochę. Podałam mu szklankę z sokiem i uśmiechnęłam się lekko, po czym poszłam do salonu i położyłam się na kanapie, zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami.

Justin's POV:

Kiedy upewniłem się, że Lily poszła, wstałem i wylałem po cichu do zlewu pół zawartości w szklance. Wylałem jeszcze trochę, a po chwili mogłem zauważyć biały proszek na dnie. Uśmiechnąłem się do siebie i ze złości i z tego faktu, że ona myśli, że tak łatwo jej pójdzie. Oj Lily, Lily... Już więcej nie wezmę tego badziewia.


Hej :)
Jedyne co powiem to przepraszam...
Przepraszam również za długość x(

26 komentarzy:

  1. Kocham to! Czekam na następny! Pewnje da jej jakąś karę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Lily szukuj dupe do lania : o ewentualnie ruchania : o oo

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg uwielbiam! Nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam,że ją zleje za te tabletki,a tu cwaniaczek się z niego zrobił..no kiepsko

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspolczuje jej! Szkoda ze taki krótki bo tu się coś zaczęło dziać, a tu lipa! Dawaj szybko nn!

    OdpowiedzUsuń
  6. No..zawiodłam się bo rozdział miał być dawno temu, jest krótki i nic się w nim nie dzieje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi :( Co do rozdziału...starałam się, i również przeprosiłam Kin Adams

      Usuń
  7. Kiedy tak na pewno planujesz dodać next?

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ^ ^
    Justin jak zwykle musiał się o wszystkim dowiedzieć :(
    Czekam na Nexta :)

    Zapraszam do mnie tu-eres-lo-que-yo-quiero.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boje się o nią. Nie wiadomo co teraz Justin jej zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę się zawiodłam, ale czekam na jakąś akcję! Pozdrawiam kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na next. A tak w ogóle kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na next. A tak w ogóle kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  14. Długo jeszcze mamy czekać xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy next?
    Dlaczego tak długo trzeba czekać na następny rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Przesadzasz. Jak nie dodajesz rozdziału to chociaż napisz. Ty nic nie piszesz i nie wiadomo czy będzie next czy nie. Piszesz cudownie ale to jak nas traktujesz to gruba przesada

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszesz zajebiście. Rozumiem masz jakieś tam swoje problemy ale bez przesady żebyś nie miała czasu napisać jednej gupiej notatki kiedy będzie nowy rozdział . Masz dwa blogi jak pisaliśmy że nie dasz rady dwóch na raz prowadzić to nie wierzyłaś . I teraz na tym blogu rozdział jest dodawany raz na miesiąc jak nie dłużej a na drugim już dawno nic nie było . Skończ jedno opowiadanie i zaczynaj drugie . To nie jest hejt . Mam nadzieje że poczujesz się tak samo jak my kiedy piszesz że rozdział będzie tego i tego dnia a tu nagle dupa nie ma nic . Zastanów się dobrze nad tym co napisałam . Ta notatka nie ma cię zdołować tylko zmobilizować do tego żebyś była systematyczna . Pozdro....

    OdpowiedzUsuń
  18. Popieram to co napisały koleżanki u góry, to przesada żebyśmy tyle czekali na nowy rozdział, mogłaś chociaż napisać kiedy będzie a ty nic. Piszesz bardzo fajnie ale to jak nas traktujesz to przesada. TO NIE HEJT, po prostu chcę żebyś zrozumiała jak nas traktujesz. Wiemy że masz swoje sprawy/problemy ale chyba napisać ze rozdziału nie będzie możesz

    Ps.Piszę z anonima bo nie mam konta

    OdpowiedzUsuń
  19. Dajcie dziewczynie spokój. Rozumiem, ze sie niecierpliwicie i chcielibyście przeczytać kolejny rozdział ale ona tez ma swoje życie. I woli czas wolny poświęcić dla znajomych rodziny czy chociażby na przeleżeniu tego czasu przed telewizorem. Ludzie ona ma wakacje i nie siedzi w domu 24h. Dopiero co sie skończył rok szkolny gdzie pewnie starała się żeby wypaść jak najlepiej na świadectwie. Spróbujcie ja zrozumieć i uzbroić sie w cierpliwość bo takie komentarze wcale jej nie popędzą a tylko zdemotywuja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namnam nie chodzi o nowy rozdział tylko o to żeby dała info czy w ogóle będzie albo mniej więcej kiedy

      Usuń
  20. Błagam przestańcie na nią najeżdżać... Doda jak będzie mogła. Skoro nie dodaje to znaczy, że nie może i tyle... chociaż przyznam szczerze, że nie mogę się doczekac rozdziału...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powrarzam poraz drugi nam nie chodzi o rozdział tylko info czy rozdział w ogóle powstanie

      Usuń