wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 3

CZYTASZ-KOMENTUJESZ!

Lily's POV :


Obudziłam się i spojrzałam na leżący obok zegarek. Gwałtownie poderwałam się z łóżka. O matko! 9:11. Co ja... aha, spokojnie, jest sobota, mogę pospać. Z powrotem położyłam się do łóżka obok Justina, który jeszcze spał. Odwróciłam się do niego plecami. Poczułam jak mnie przyciąga w stronę jego
ciepłej klatki piersiowej.
-Co jest?- wychrypiał, będąc zaspany...czyli jednak nie spał.
-Nic. Po prostu zapomniałam że jest sobota.- Wybełkotałam prawie niesłyszalnie. Byłam pewna, że znowu mnie w jakiś sposób pogrąży, lub też zwyczajnie będzie się ze mnie śmiał ale to co zrobił zaskoczyło mnie totalnie... Przytulił mnie i zaczął delikatnie głaskać ręką po mojej głowie. Pomimo katorg, jakie Justin wyrządził mi poprzedniej nocy czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Ogarnęło mnie uczucie, o którym dawno mogłam już zapomnieć. Tak zwane bezpieczeństwo. Nie wiedziałam co zrobić...Z jednej strony było mi przyjemnie i wygodnie, no ale z drugiej strony, to przez niego cierpię i dziennie wylewam setki łez...Nie miałam chęci wstawać, więc jedynie bardziej przykryłam się kołdrą, delektując się przyjemnym dotykiem męża...

Powoli uchyliłam powieki, zerkając na zegarek '10:32'. Justina nie było, ale poczułam zapach gofrów. Łooł, taki szalony, że aż śniadanie zrobił. Nie no oklaski na stojąco. Wstałam, wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się. Spojrzałam w lustro, a na moich policzkach można było zauważyć delikatne siniaki. Zakryłam je lekko podkładem. Moje falowane włosy pozostawiłam rozpuszczone, po czym ruszyłam w stronę schodów. Nie pewnym krokiem zmierzałam w stronę kuchni. Czując wzrok Justina na sobie, speszona podeszłam do blatu, po czym nałożyłam sobie jedzenie na talerz i usiadłam koło Jazmyn, na przeciwko Justina. Podczas jedzenia unikałam jego spojrzenia, lecz i tak czułam, że moje policzki robią się czerwone... straciłam resztki swojej godności, przez wczorajszą sytuację. Po raz kolejny.

-Mamuuuuś, a czy ja będę mogła dziś też jechać do babci?- spytała z buzią pełną gofrów, robiąc oczy szczeniaczka.
-Jeśli tak bardzo chcesz- Powiedziałam. Pisnęła radośnie i przytuliła mnie, po czym szybko pobiegła na górę. Zapewne po jej zabawki.
-nie biegaj Jazzy po domu!- upomniał ją Justin.

Kiedy zostaliśmy w kuchni sami, panowała niezręczna cisza. Patrzył na mnie, a ja na gofry, których nie mogłam już zmieścić.
-długo masz zamiar być naburmuszona jak pięcio latka?- wyrwał mnie z zamyśleń.
-co ?
-pytam, czy długo będziesz się na mnie gniewać.- wstał i wziął mnie również tak, abym wstała.
-nie wiem- powiedziałam smutno.
-dlaczego ?- zdziwiło mnie jego zachowanie, i, że w ogóle mnie o to spytał.                         
-bo jeśli powiem, że tak, to nie mam pewności czy mnie nie uderzysz. Jeśli powiem, że nie, to nie do końca może być zgodne z prawdą.- ostatnie słowa powiedziałam szeptem patrząc na swoje stopy, bojąc się jego reakcji na to, co powiedziałam.
-oh. więc nie wiesz...- powiedział tak jakby neutralnie.- To się dowiedz, bo jak zawiozę małą do mamy to będziemy mieli cały dzień dla siebie.- Poszedł na górę.


Justin's POV :

Kiedy rozmawiałem z Lily czułem się dziwnie. Czułem się jakby...źle. Poczucie winy? Pff. O nie, nie. Nie u mnie... Przeważnie nie robiło mi to różnicy czy ona dostanie ode mnie, czy nie. Czy będzie płakać, czy nie. Ale dziś przy śniadaniu, kiedy siedziała zobaczyłem w jej oczach smutek, ból, rozpacz. Sam nie wiem... Pieprzyć to. Nienawidziłem tak się czuć. Oby to minęło bardzo szybko...

-Jazzy, czekam w samochodzie!
-Okej!

Zszedłem na dół aby powiadomić Lily, że zawiozę córkę do swojej mamy. Siedziała smutna na kanapie, patrząc się na swoje ręce, ze łzami w oczach... oh no bez przesady, co znowu jej nie pasuje?
podszedłem do niej i usiadłem obok niej. Nie drgnęła.
-O co ci znowu chodzi ?- zapytałem lekko zirytowany.
-A od kiedy cię to obchodzi ?-szepnęła nadal patrząc na swoje dłonie. Zaśmiałem się, ale nie odpowiedziałem.
-Z czego się śmiejesz ?- zapytałam lekko marszcząc brwi.
-Z niczego, jadę odwieźć małą- powiedziałem już nieco poważniej, patrząc na nią, po czym wstałem i wyszedłem z domu.

Więcej jej humorków nie będę w stanie znieść. Dostała parę razy, ale jeśli chce to może dostać jeszcze drugie tyle. Ja sobie z nią pogadam jak wrócę. Odpaliłem samochód, po czym ruszyłem w stronę domu mojej mamy. Pożegnałem się z Jazzy i wróciłem do domu. Poszedłem w miejsce gdzie znajdowała się Lily zanim odjechałem ale jej tam nie było. Poszedłem na górę do naszej sypialni i dostrzegłem jej drobne ciało leżące na naszym łóżku. Skulona leżała, ale nie spała. Usiadłem koło niej i patrzyłem się na nią...
-Lily, cały dzień masz zamiar być taką suką ?.- Powiedziałem lekko wkurzony...Odpowiedziała mi głucha cisza. O nie moja droga, tak bawić się nie będziemy. Złapałem jej nadgarstki i obróciłem ją tak, że leżałem na niej trzymając nadgarstki po obu stronach jej głowy.
-Jak zadaję ci pytanie, to liczę na odpowiedź.- Energicznie zaprzeczyła głową. Zobaczyłem jak po jej policzku spływa łza.
-A rycz dziewucho.- wysyczałem jej w twarz puszczając jej nadgarstki, po czym położyłem się obok Lily. Usiadła naprzeciwko mnie i chyba pierwszy raz w tym dniu spojrzała się na mnie.
-Dlaczego mi to robisz?- Nie no ja się chyba przesłyszałem. Jak ta gówniara śmie mnie o to pytać hmm?
-Bo na to zasługujesz.- Widziałem w jej oczach bezsilność.
-Co ja ci takiego zr...- Złapałem za jej buzię i uniemożliwiłem dojście do słowa i zacząłem szeptać do jej ucha.
-Jeśli nie chcesz, moja mała Lily, mieć na ciele kolejnych kolorowych śladów po starciu z moimi rękoma, to radzę ci kochanie czasami trzymać język za zębami, bo kto wie... może się to dla ciebie źle skończyć.- widziałem ten strach w jej oczach, kiedy mówiłem jej każde słowo.
-A teraz grzecznie chodź tu do mnie, połóż się i nie pytaj mnie o to więcej. Zrozumiałaś ?
-Tak- powiedziała smutno.
-No widzisz ? Jak chcesz to potrafisz.- pocałowałem ją w policzek, oparłem swoje czoło o jej i oplotłem ręce wokół jej drobnej tali. W tamtej chwili zacząłem myśleć nad wczorajszym wieczorem. Może zbyt ostro ją potraktowałem ? Kurwa, pieprzone sumienie. Zasłużyć, zasłużyła ale... Nie ma ale Justin! Stało się, no i prawidłowo, poryczy i przestanie...Zasnąłem.




   HEJKA :D
Justin mięknie w tym rozdziale :D
   Jak się podoba? 
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ ;)

16 komentarzy:

  1. Pierwsza! sajhsiajhdiada Nabiłam ci chyba połowę wyświetleń sprawdzając czy jest nowy rozdział i się jego doczekałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne! Mam nadzieję, że on zmieni się chociaż trochę, bo mam ochotę go zamordować. Taka mała uwaga. W niektórych miejscach brakuje przecinków. Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Nie zawiodłam się. Jak dobrze, że Justin poczuł chociaż przez chwile poczucie winy. Zasłużył. Szkoda mi Lily. Jestem ciekawa jak rozwinie się dalej fabuła. Czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Za każdym razem jak to czytam to mam łzy w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam i czekam;))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku dziewczyno jesteś znakomita! Weź pisz dalej bo już wytrzymać nie mogę normalnie!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Agjsfhhcxsjc super rozdział :) Czekam na rozwinięcie akcji :**

    OdpowiedzUsuń
  9. <3 super rozdział, czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ♡ Niecierpliwie czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. normalnie się popłakałam...świetne

    OdpowiedzUsuń