niedziela, 5 października 2014

Rozdział 7

CZYTASZ-KOMENTUJESZ!!!
Im więcej komentarzy tym szybciej rozdział!!!!!!


Lily's POV :

Powoli zaczęłam otwierać oczy dostrzegając kogoś przy wejściu do sypialni. Po chwili widziałam już, że był to Justin. Patrzyłam na niego jak zamyka sypialnię, a następnie kieruje się w moją stronę. Gwałtownie usiadłam i przyciągnęłam do klatki piersiowej swoje nogi, ale już żałowałam tego ruchu, ponieważ zabolała mnie głowa. Justin podszedł do drugiego końca łóżka i pokazał palcem abym się do niego przysunęła. Ze strachem zaczęłam powoli przysuwać się do niego i w końcu siedziałam naprzeciwko, patrząc na niego z dołu. Popatrzył tak jakby na moje czoło... Zaraz. Dlaczego on patrzy na moje czoło? Złapał ręką mój podbródek i skierował mój wzrok na niego.
-Nie trzeba szyć- powiedział a ja zaczęłam panikować, domyślając się o co chodzi. Poszedł do łazienki.
-Chodź- nakazał, a ja posłusznie podeszłam do niego. Zastanawiało mnie jeszcze jedno. Przecież ubierałam piżamy, to skąd na moim ciele bielizna. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk, kiedy to Justin poklepał ręką błąd w łazience na znak abym usiadła. Nie chcąc mu się sprzeciwiać, zrobiłam to co mi nakazał.
-Co ty robisz?- zapytałam, ale on nie odpowiedział tylko nadal  nalewał wodę utlenioną na gazę.
-Nie ruszaj się, albo dostaniesz- powiedział poważny, a ja zaczęłam znów się bać, a chwilę później trząść jak zobaczyłam co trzyma w ręku. Przystawił mi gazę do czoła a ja mimowolnie krzyknęłam z bólu, którego wcześniej tak nie czułam.
-Shh- zaczął delikatnie pocierać a ja poczułam łzy na policzkach. Szczypało, tak cholernie szczypało, ale już chyba to lepsze niż "dostanie" od niego. Bo po nim nie wiem czego mogę się spodziewać.
-przestań płakać- starał się mówić spokojnie.
-Boli- szepnęłam patrząc na podłogę. Kiedy skończył, przykleił mi plaster, a następnie zaniósł mnie na łóżko. Położył mnie i sam położył się obok mnie.
-I co mam z tobą zrobić teraz?- bardziej stwierdził niż zapytał, więc nawet nie odpowiedziałam tylko wzruszyłam ramionami.
-Dlaczego mam na sobie bieliznę, przecież jest noc- zapytałam smutno i niewinnie, taka moja natura.
-Przeszkadza ci to?- zapytał patrząc na mnie tępo. Byłam odwrócona w jego stronę.
-Długo spałam?- spytałam cicho obawiając się, że go rozzłoszczę więc zmieniłam temat
-Półtorej godziny- mruknął. Wyczułam, że już go irytuję pytaniami, więc jedynie zamknęłam oczy próbując usnąć, no ale...
-Mam tak spać?
-Jak?- zapytał zły
-No... w bieliźnie- skuliłam się trochę, nie wiedząc co zrobi...
-Chcesz to ją zdejmij- powiedział lekko się uśmiechając. Wstałam i podeszłam do szafki, aby wziąć piżamy
-Nie nie Lily... Powiedziałem, że możesz zdjąć. Albo w prawo albo w lewo. Wybieraj, no chyba, że wolisz abym sam wybrał? Uśmiechnął się chytrze. Patrzył na mnie a jego oczy powoli zaczynały przybierać czarny odcień. Z powrotem położyłam się koło Justina. Objął mnie w pasie i obrócił tak, że leżałam na plecach. Przykrył nas kołdrą, po czym wsunął rękę pod kołdrę a następnie zaczął delikatnie głaskać mój brzuch. Przysunął się do mnie i pocałował mnie w policzek. Było mi wygodnie i byłam zmęczona, więc zasnęłam...


Obudził mnie płacz Jazzy. Spojrzałam na zegarek, 03:16. Zauważyłam, że nie było obok Justina. Wyciągnęłam z szafy szlafrok i założyłam go, po czym zaczęłam kierować się w stronę pokoju córki. Przez lekko uchylone drzwi widziałam jak Justin tuli ją do siebie, ale ona nadal płakała. Niepewnie weszłam do pokoju i usiadłam naprzeciwko Justina z Jazzy.
-Maa-mm-a- płakała wyciągając do mnie rączki. Wzięłam ją na swoje kolana.
-shh... Jaz- uspokajałam ją delikatnie poruszając się w przód i w tył. Spojrzałam na Justina, który nie odrywał wzroku od moich oczu. Tak zwany wzrok mordercy, który widywałam często. W tym momencie nie obchodziło mnie nic poza nią. Nawet jeśli znów będzie chciał mnie ukarać za to, że ją wzięłam, to to będzie tego warte. Parę minut później uspokoiła się trochę.
-Weź ją do sypialni a ja pójdę po jej syrop- powiedział na co ja przytaknęłam głową.
-Gdzie idzieś?- spytała cichutko i patrzyła na mnie
-Będziesz z nami spała- powiedziałam i położyłam ją na łóżko. Justin przyszedł i dał małej syrop, po czym położył się obok córki. Jazzy leżała w środku i zasypiała. Byłam odwrócona przodem do niej i do Justina. Przyglądałam się Jazzy tak jeszcze i myślałam nad tym, jaka ona jest podobna do Justina. Na szczęście tylko z wyglądu. Kiedy tak na nią patrzyłam, Justin objął małą ręką, po czym pocałował ją w policzek patrząc na mnie, dając mi do zrozumienia, że ona jest jego. Ja również objęłam ją ręką i pocałowałam ją w nosek patrząc na niego.
-Nie wkurwiaj mnie nawet- wyszeptał patrząc na mnie tępo
-Niby czym?- szepnęłam niewinnie
-Już ty kurwa wiesz- wysyczał
-Chcesz mnie ukarać? No dawaj Justin, pobij mnie, albo mam lepszy pomysł. Przywiąż mnie do łóżka, zerżnij mnie jak szmatę, co ty na to? Będzie fajnie.- wysyczałam ze łzami w oczach patrząc na niego. Justin był początkowo zmieszany, ale chwilę po tym uśmiechnął się chytrze.
-Rozumiem, prowokujesz mnie. Kochanie, jak chcesz seksu to możesz mi o tym powiedzieć.- mówił szeptem. Dokładnie wiedział, że nie o to mi chodziło. Lekko się podniósł, po czym nachylił się nade mną do mojego ucha.
-Pobawimy się, może nawet teraz?- zapytał, ale i tak wiedziałam, że nie będzie liczył się z moją odpowiedzią.
-Nie- szepnęłam stanowczo, ale przestraszona. Nie o to mi chodziło.
-Rozchyl nóżki kotku- szepnął z szyderczym uśmiechem, ale mogłam wyczuć, że jest zły.
-Nie chce, j-ja żartowałam wtedy.- odpowiedziałam szybko jakby to było logiczne. Spojrzałam na niego zdołowana i zawstydzona. Chciałam spać.
-Rób co mówię- wysyczał przez zaciśnięte zęby. Zamknęłam oczy i przełknęłam ślinę, po czym wykrztusiłam z siebie.
-Nie chcę- powiedziałam wymijająco
-Nie interesuje mnie to, zresztą sama mówiłaś- powiedział oczywiście
-To było ironicznie Jus...- nie dał mi dokończyć
-Rozchylaj. Kurwa. Nogi.- powiedział z przerwami wściekły. Justin patrzył na mnie a łza wypłynęła mi z oka. Powoli zrobiłam co kazał i ponownie zamknęłam oczy. Justin wsunął rękę pod kołdrę i zaczął kierować nią powoli w moją stronę. Justin lekko trącił ręką Jazzy a ona złapała ją i wtuliła się w nią. Nie czując żadnego dotyku powoli otworzyłam oczy i zerknęłam na niego, widząc jak patrzy na córkę z troską w oczach. Patrzył na nią tak spokojnie i się uśmiechnął po czym pocałował ją w czółko. Potem spojrzał na mnie i powoli uśmiech znikał.
-Idź już spać- wymamrotał . Jedyne co zrobiłam to odwróciłam się od niego i próbowałam zasnąć...

Nie mogłam zasnąć a jedyne co słyszałam to dwa równe oddechy. Po cichu wstałam i poszłam do kuchni. Sięgnęłam szklankę i nalałam sobie wody, po czym wypiłam ją duszkiem.
-Kurwa- usłyszałam Justina i zlękłam się przez co szklanka wypadła z mojej ręki i rozbiła się na setki kawałków.
-Co ty tu robisz?! Myślałem, że śpisz! Kurwa, przestraszyłem się- powiedział tak samo wystraszony jak ja
-A skąd mogłam wiedzieć, że ty się obudzisz? Myślisz, że ty mnie nie wystraszyłeś?- powiedziałam patrząc na niego, ale nawet w ciemności dostrzegłam, że spuszcza ze mnie wzrok i patrzy gdzie indziej.
-Nie ruszaj się!- powiedział jakby lekko przejęty
-Justin, coś chodzi po mojej nodze!- bałam się robactwa a w szczególności pająków
-To tylko krew- powiedział nadzwyczajnie
-Usiądź na wyspę ja to zmiotę i poczekaj na mnie. Jak powiedział tak zrobiłam, żadna nowość. Gdy zmiótł szkło wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę w salonie, który był połączony z kuchnią.
-Pokaż tą nogę- pokazałam, po czym zaczął mi ją bandażować
-Mogę jutro jechać na noc do Is?- zapytałam znudzona ciągłym siedzeniem w domu
-Nie wiem... Chyba powinniśmy skończyć to co dziś w nocy zaczęłaś, nie sądzisz?- zapytał pewny siebie, patrząc spod byka swoimi czarnymi oczami
-Nic nie zaczęłam- szepnęłam
-To było mniej więcej tak: No dawaj Justin, ukarz mnie i pobij a potem przywiąż mnie do łóżka pieprz się ze mną. Będzie fajnie.- spróbował udawać mój głos na co ja się zaśmiałam.
-To było ironicznie- stanowczo powiedziałam, na co on się zaśmiał
-Nie wykręcisz się- uśmiechnął się szyderczo, po czym zaczął przybliżać twarz do mojej.
-Tatuś?- szybko odwróciliśmy się w stronę schodów gdzie stała zaspana Jazzy.
-Chodź- pokazała rączką żeby Justin poszedł z nią. Poszli do łazienki a ja wróciłam do sypialni i położyłam się spać.


Justin's POV :

-Tatuś?- zapytała słodko trzepocąc rzęsami, kiedy ja zmieniałem jej bandaż
-Co mała- popatrzyła na mnie po czym powiedziała
-Jak będę duzia to chcie żeby ktoś mnie pokochał tak zie aś tak jak ty mamę mooooćno- powiedziała a ja się zaciąłem.
-Zakochasz się ale najpierw skończ przedszkole mała, chodź, idziemy spać- wziąłem ją na ręce i położyłem obok już śpiącej Lily. Położyłem się obok niej, ale tym razem nie obok Jazzy. Przytuliłem Lily.
-Dobranoc księżniczko- wyszeptałem i pocałowałem ją w policzek
-Dobranoc Justin- wymamrotała cichutko a ja byłem zszokowany. Nie spała i słyszała to. Teraz mogłoby zostać tak jak jest, ale taki już jestem, popierdolony. Co gorsza nie robię nic aby się zmienić. Teraz leżę obok dwóch najważniejszych osób na świecie, ale nie umiem tego docenić, nie umiem docenić tego co mam. Zawsze dla mnie jest coś źle. Będę nad tym pracował, będę się starał. Zmienię się, po prostu. Dla nich...



HEJ :D
Jak rozdział?? Może być?
Dziękuję tym osobom, które komentują, ponieważ doceniają, że staram się i główkuję co napisać. ZA TO WAM DZIĘKUJĘ<3 Ci co czytają proszę chociaż o kropkę czy cokolwiek, abym wiedziała ile jest na tej stronie czytelników !!!

25 komentarzy:

  1. jedno z moich ulubionych fanfic
    końcówka rozdziału jest taka ksgshdhdhcbxjhzhc
    chce już następny mam nadzieję że dodasz szybko <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny a końcówka jeszcze lepsza <3

    OdpowiedzUsuń
  3. czyżby justin się zmieniał?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział ! Czekam na next ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiam sie czy Justin przypadkiem nie jest na coś chory :/
    Niby tak bardzo ją kocha a tak ją krzywdzi :(
    Mam nadzieje że sie zmieni :)
    Jak zwykłe musiałam sie popłakać, prawie na każdym rozdziale tego bloga becze :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. koncowka jest dbwekjbfwejf
    Wiem, ze Justin kocha Lily tylko nie potrafi tego okazac :c
    Mam nadzieje, ze sie zmieni
    Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprawiasz swoim pisaniem ze praktycznie przy kazdym rozdziale placze,czekam na kolejne:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Następny szybko proszę. W ogóle to dziękuję że dodałaś 5.10 akurat w moje 16 urodziny heh:) najlepszy blog:*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. cudo mam nadzieje ze Justin w końcu się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Justin znowu dał popis ... A Lily robi się coraz to bardziej odważna. Zawsze po przeczytaniu kolejnego rozdziału zastanawiam się co ja bym zrobiła na jej miejscu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny
    Mam nadzieje, że Justin naprawde zmieni się, a nie znowu tylko pomyślał i nic z tego nie będzie. Oczywiście nie łudzę się, że stanie jego zmiana będzie od razu. Nie chcę żeby Lily cierpiała. Nie zasłużyła na to.
    Życzę weny i czekam na następny. kocham cię xx

    OdpowiedzUsuń
  13. podoba mi się , ale zazwyczaj szybko pojawiają się tutaj komentarze bo każdy czeka na nexta , a rozdziału i tak szybciej nie ma ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu raczej nie chodzi o szybkość dodawania kom tylko o ilość...

      Usuń
  14. Jejku <3 To moje ulubione ff <3 Wreszcie jakieś jest inne od wszystkich :* Szczerze mówiąc mam trochę nadzieję na to, że Lily z małą się wyprowadzą na jakiś czas bo Justin dalej będzie taki sam;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dodasz dzisiaj nowy ? +ŚWIETNY ;*

    OdpowiedzUsuń