niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 17

CZYTAJĄC, PROSZĘ KOMENTUJ!



Lily's POV:

Ktoś mnie delikatnie potrząsa. Co jest? Otwieram zaspana oczy i widzę Patie. Leżę na jej łóżku w jej sypialni.
-Lily kochanie, emm...Justin jest na dole- powiedziała niezbyt pewnym głosem
-Co? Czemu?- podniosłam się do pozycji siedzącej. Przecież ona zabrała mnie stamtąd dlatego, że był tam Justin.
-Spokojnie, nic ci nie zrobi. Chciał się z tobą zobaczyć- powiedziała i pogłaskała mnie po policzku na którym widniał siniak po wczorajszym starciu z ręką Justina.
-Nie wiem czy ja chcę go widzieć- wymamrotałam w tym samym momencie wszedł do pokoju.
-Mamo, możesz nas na chwilę zostawić samych?- zapytał, tym samym zbliżając się w naszą stronę. Po jego minie mogłam wywnioskować, że jest przybity, ale jego wzrok był surowy.
-Lily- spojrzała na mnie a ja skinęłam głową na znak pozwolenia. Uśmiechnęła się blado i wychodząc szepnęła coś niezrozumiałego dla mnie do Justina. Nie było to chyba coś miłego gdyż Justin od razu spuścił głowę na dół jak jakiś pięciolatek. Patie wyszła i zostaliśmy sami. Siedzę na łóżku i nie ukrywam, że trochę mi nieswojo. Co on chce zrobić? Powoli podchodzi do mnie i siada obok. Żadne z nas się nie odzywa. Justin patrzy ze skupieniem przed siebie, a ja bawię się swoimi palcami u rąk, które w tym momencie są takie interesujące. Justin przenosi na mnie swój wzrok. Ze skupieniem patrzy na mnie.
-Musiałaś jej wszystko powiedzieć?- patrzy intensywnie na mnie i zaczynam się go bać. Mówi szeptem chyba żeby Patie nie słyszała
-J-ja...Nie będę się tobie tłumaczyć- O Boże, ja na prawdę mu to powiedziałam. Przybliżył się do mnie i powoli zaczął ściskać mnie za włosy.
-Jak możesz być przeciwko mnie? Jesteś kurwa moją żoną.- wysyczał mi do ucha i ciągnął coraz mocniej. Złapałam za rękę Justina, która ciągnęła moje włosy. Chcę płakać i krzyczeć, ale nie zrobię tego. Nie chcę żeby Patie zobaczyła ponownie co robi jej syn. Jedyny syn. Jak dotąd myślała grzeczny i poukładany syn. Ona jest zdruzgotana i zaniepokojona, ale jednak mam nadzieję, że przemówi mu do rozsądku.
-Lily skarbie, w porządku?- Patie zawołała.
-Tak w porządku- skłamałam. Justin się trochę opanował po słowach Patie i poluźnił lekko uścisk.
-Właśnie Justin- oczy mi się zaszkliły- Jestem twoją żoną. Bijesz mnie i gwałcisz a ja mimo tego nadal z tobą jestem.- Jego wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Zrobił się surowy, ale w jego oczach dostrzegłam smutek.
-Nie gwałcę cię, a biję tylko wtedy kiedy na to zasłużysz- Czy on wie co mówi?
-Czy ty się słyszysz? Jak to kiedy zasłużę? Co ja ci złego kurwa robiłam!?- poniosło mnie lekko i krzyknęłam, ale na szczęście Patie nie weszła. Justin był przytłoczony lecz nadal z kamiennym wyrazem twarzy
-Jak to mnie nie gwałcisz? Przypomnieć ci?- pojedyncze łzy zaczęły wypływać.
-No słucham- uniósł brem zdezorientowany o co mi chodzi.
-Jezu... Czy ty na prawdę tego nie wiedziałeś?! Pamiętasz, kiedy wróciłam z imprezy? Chciałeś mnie zgwałcić- na te wspomnienia moje ręce zaczęły dygotać. Spojrzał na moje trzęsące się dłonie. I złapał za nie, delikatnie pocierając. Bipolarny sukinsyn. Może mnie zaraz pobije, a potem pocałuje i powie jak to mnie kocha ?!
-Ale cię nie zgwałciłem- szepnął zdenerwowany ale i przejęty tą sytuacją. On na prawdę nie wiedział? Czy tylko udaje?
-Nie zrobiłeś tego bo miałam okres. Parę dni później na wieść o tym, że mi się skończył od razu się na mnie rzuciłeś wbrew mojej woli. I nie tylko wtedy. Już nie pamiętam kiedy uprawiałam z tobą seks dobrowolnie.
-Oj nie mów, że nie pamiętasz. Dwa dni temu, kiedy przerzuciłem cię przez kolano. Gdybym kontynuował to byś miała orgazm po trzech minutach.- uśmiechnął się chytrze. On jest niepoważny! Adrenalina rośnie. Gdyby mnie teraz nagrali i pokazali ten filmik jutro to na pewno nie uwierzyłabym własnym oczom, że to ja mu to wszystko wygarniam.
-Łał...Nie no dziękuję. Dziękuję ci za okazanie mi łaski, do tego stopnia, że nigdy nie sprawiasz mi przyjemności z wyjątkiem tego razu, kiedy to w połowie rozkoszy mnie zostawiłeś...Ah, zapomniałabym- wyciągnęłam swoje ręce z jego i wstałam nadal patrząc na niego. On był najwyraźniej wstrząśnięty i oszołomiony. Myślę, że z takiej racji, że dawno mnie w takim wcieleniu nie widział.
-Zapomniałabym o tym, że po fakcie iż mnie zostawiłeś, nie pozwoliłeś mi się nawet dotknąć...Co się z tobą dzieje?!- teraz to już na maksa krzyczałam a wodospad łez s pływał po policzkach. Patie weszła.
-Zostaw mnie!- uniósł się Justin na Patie, która chciała go wygonić z pokoju. W sumie nie musi iść bo mam zamiar wieczność przesiedzieć w łazience użalając się nad sobą i całą sytuacją.
-Patie, jak chce to niech tu siedzi- spojrzałam na niego z obrzydzeniem a on najwyraźniej ze smutkiem spojrzał na mnie.
-Lily myś...-przerwał jej Justin.
-Mamo, daj nam chwilę
-Lily wołaj jakby co- powiedziała i wyszła. Justin jeszcze raz na mnie spojrzał. Wziął głęboki wdech.
-Lily...- dawno nie widziałam jego w takim stanie. Ale to i tak nie można porównać do tego co ja czułam przez te wszystkie lata. Chciał do mnie podejść ale ja uciekłam do łazienki, która znajdowała się w tym samym pokoju. Zamknęłam się. Przynajmniej tu jest trochę spokoju. U mnie w łazience jakiś wariat pozbył się zamka. Oparłam się plecami o drzwi, po czym zsuwając się po nich, schowałam twarz w kolana. Usłyszałam ciche ocieranie się o drzwi co oznaczało, że Justin po drugiej stronie zrobił to samo co ja. I teraz, kiedy byłam pewna, że nie dostanie się do mnie i, że jestem bezpieczna zdobyłam się na odwagę, żeby go zapytać.
-Czemu mi to robisz? Co ja ci takiego zrobiłam, że mnie aż tak nienawidzisz huh?- łzy nadal gromadziły się w moich oczach. Usłyszałam westchnięcie.
-Już ci mówiłem, że cię kocham Lily- powiedział smutno z nutą poirytowania.
-No właśnie widzę. Pocałunki, zaufanie, poczucie kochanym, bezpieczeństwo, a przede wszystkim dbanie i opieka. Czy tak nie okazuje się miłości?- mówiłam już nieco ciszej, wyżalając mu się i rozmyślając jednocześnie nad tym wszystkim.
-Codziennie rano wstaję i żałuję, że się budzę, trzęsąc się ze strachu jak zakończy się dzisiejszy dzień. To nazywasz miłością? Jak ty to wszystko widzisz huh? Czy kiedy ja płaczę to co? Cieszysz się czy jak? Bo ja cię kompletnie nie rozumiem.
-To nie tak...-westchnął- Im bardziej cię pragnę, tym bardziej chcę zadawać ci ból- O Matko! Co?!- Rozczula mnie gdy tak płaczesz...Gdy mogę całować twoje mokre od łez, zaróżowione policzki.
-Jesteś jakimś sadystą!- płacz przemienił się w ryk. Teraz to już i tak moje życie nie ma sensu...Martwię się o Jazmyn. Jak Justin może być jej ojcem. Z wyglądu taka podobna do niego. Z charakteru taka delikatna i potulna do wszystkiego...Teraz już nie panuję nad łzami.
-Lubisz mnie w takim stanie?- otworzyłam wściekła i przygnębiona drzwi na co Justin również wstał i spojrzał na mnie. Otworzył usta w szoku. Zdaję sobie sprawę z tego jak wyglądam. Rozmazany makijaż, potargane włosy, cała zaryczana.
-No dalej. Upokorz mnie bardziej, przecież to lubisz. Masz moje policzki takie jak lubisz- wpadłam w szał, a on stał i patrzył na mnie intensywnie.
-Takie zaróżowione, a może zbyt mało co?- zgłupiałam. Uderzyłam się z plaskacza.- Tak dobrze? Czy nadal zbyt blade hmm?- kiedy nastawiałam się zadać sobie kolejny cios, Justin złapał mnie za obydwie ręce i przywarł mnie delikatnie do ściany, pewnie abym nie uciekła. Patrzył skupiony w moje zapłakane oczy z moimi nadgarstkami, które przygwoździł po obu stronach mojej głowy.
-shhh...Lily nie płacz, proszę.- oparł moje czoło o swoje i zamknął oczy. Minę miał surową, ale wewnątrz się powoli kruszył.
-Ile razy ja prosiłam? Pewnie nawet nie zliczę.- pocałował mnie w policzek, ale potem odwróciłam głowę nie mogąc dłużej na niego patrzeć. Sadysta nie mąż. Do pokoju weszła Patie.
-Justin, psycholog jest na dole i czeka.- Psycholog? D-dla nieggo? Dziękuję ci Patie. Może ten koszmar się skończy i Justin zmieni się na lepsze? Justin spojrzał na mnie groźnie. Oh...wspomnij Patie o jego bipolarności dobrze?
-Wiedziałaś o tym?- zmrużył na mnie oczy. Pokiwałam głową na nie.
-Chodźcie już.- jak to chodźcie? ja? po co ja tam?
-Czy muszę iść?- jak ja wyglądam! Patie! ugh... nie chcę tam iść, przecież ja nic nie zrobiłam
-Tak, musisz wszystko opowiedzieć- Nie, nie, nie i nie...Znów znając swoje nerwy się rozryczę na te wspomnienia. Usłyszałam jak Justin przeklnął cicho pod nosem i oburzony zszedł z nami na dół...




HE HEJ :D
Przepraszam, że trochę czekaliście, ale mam też życie osobiste....No więc jest rozdział już 17. Jak to leci xD Jak wrażenia? DZIĘKUJĘ ZA TAK OGROMNĄ ILOŚĆ OBSERWATORÓW I WYŚWIETLEŃ <3

17 komentarzy:

  1. o maj gasz! lubi ją taką bo lubi ją całować, kiedy ona płacze?! tego się nie spodziewałam :o sadysta i to bipolarny sadysta dupek idiota i wgl jeszcze dużo epitetów ;o no nie mogę ! och może ten psycholog coś pomoże :>

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. łzy poleciały ojej
    Justin troszkę się skruszył to idzie w dobrą stronę tak mi się wydaje
    nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow ;* bedzie sie dzialo jestem ciekawa rozmowy z psychologiem !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM NAPRAWDĘ KOCHAM JESTEM PO PROSTU GENIALNY PODOBA MI SIE TO ŻE JUSTIN NIE ZMIENIŁ SIĘ TAK OD RAZU PONIEWAŻ TO BY BYŁO NIE MOŻLIWE A NAJBARDZIEJ PODOBA MI SIĘ ZACHOWANIE LILI TO ŻE MU WSZYSTKO WYKRZYCZAŁA A TEN PSYHOLOG SIĘ BARDZO PRRZYDA,CZEKAM NA NASTĘPNY ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie jest <3
    A dodasz następny troszkę szybciej? :(
    Jestem ciekawa czy Justin chociaż trochę się zmieni po tym wszystkim czy dalej będzie taki straszny ;x
    W ogóle jestem ciekawa jak będzie przebiegała rozmowa, pewnie Justin będzie wszystkiemu zaprzeczał. Chciałabym żeby Lily z małą od niego odeszły na jakiś czas żeby nie wiedział gdzie są i spróbował jak to jest być samemu bez kogoś przy boku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, postaram się dodać szybciej :D Też rozważałam taką opcję, ale jeszcze się zastanawiam jak potoczy się to wszystko dalej ;)

      Usuń
  6. Dodaj szybciej dla mnie <3 taki prezent urodzinowy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak wszystkie poprzednie- wspaniały. Nie mogę doczekac się następnego gdy Lily i Justin spotkają się z psychologiem... Mam prośbę. Postarałabyś się dodać następny rozdział troszkę szybciej? Naprawde nie mogę się go doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to jak piszesz to jest jedno z lepszych ff

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Mam nadzieję że Lili nie będzie już kdzywdzona. Ja na jeje miejscu sawno hym od tego psychola uciekła

    OdpowiedzUsuń
  11. O boze,mam nadzieje,ze Justin chociaz troche sie zmieni,czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń