niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 18

CZYTASZ-KOMENTUJESZ :D
IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ ROZDZIAŁ


Lily's POV:

Usiadłam na przeciwko Justina, obok Patie. Psycholog siedział z boku, mając wszystkich na widoku. Boję się tego wszystkiego.
-Dzień dobry. Jestem doktor Jason Grey- Uśmiechnął się do mnie, po czym uścisnął moją dłoń. Wyglądał bardzo młodo. Dałabym mu około 25 lat. Na pewno należał do tych przystojnych doktorków z dobrego domu. Włosy miał w kolorze jasnego brązu, natomiast oczy miał niebieskie. Był wysportowany i dużo wyższy ode mnie, zresztą żadna nowość.
-No więc...Witaj Justin, od dziś będę starał się ci pomóc.- Justin zmarszczył brwi.
-Nie potrzebuję pana pomocy. Nie jestem chory i myślę, że pańska obecność tutaj jest bezsensowna. Niech pan nie traci czasu i robi swoje.- Justin powiedział i wstał, po czym zaczął opuszczać salon.
-Myślę jednak, że bez powodu tu nie jestem. Zapraszam do nas panie Bieber.- Zatrzymał się będąc odwrócony do nas tyłem. Prychnął, po czym pokręcił głową z rozbawieniem by za chwilę się odwrócić. Wrócił na swoje miejsce i patrzył na niego z chytrym uśmieszkiem, który oznaczał, że się z niego naśmiewa.
-Słyszałem co nie co o tobie i twoim problemie od panie Patie, ale chciałbym żeby opowiedziała mi na parę pytań, że tak powiem, pokrzywdzona.- O mnie mówi? Tak, to chyba o mnie.
-Panno Lily, czy agresja u pana Biebera pojawiała się często?- spojrzał na mnie. Kiedy myślałam Justin prychnął sarkastycznie mówiąc pod nosem słowo wymienione przez psychologa "agresja". Już próbuje pokazać mu kto tu rządzi.
-Myślę, że codziennie.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zauważyłam, że coś notuje. Justin uważnie na mnie patrzył. Ale nie dam się zastraszyć. Jeśli to ma mu pomóc to muszę powiedzieć o wszystkim.
-Dobrze...Jakim sposobem najczęściej wyładowywał złość na panią?
-Zwykle był to siarczysty policzek.
-Czy coś poza tym?
-Tak
-Na przykład co?
-Na przykład bicie, ale też...- zacięłam się, nie wiem czy mam mu to też mówić. Czuję się skrępowana. Nie znam go i ciężko mi o tym mówić. Ale chyba powinnam.
-Proszę kontynuować
-Też gwałt- zaczęłam bawić się palcami od rąk, czując się jak ośmiolatka.
-Czy mogłaby pani powiedzieć jak często?
-Co dwa, może trzy dni- zmień temat proszę...
-Przepraszam was...Czy mogę zostać sam na sam z panną Lily?- o matko, chyba się zorientował. Może i to nawet lepiej.
-Oczywiście- powiedziała Patie i wyszła z Justinem z salonu. Sama nie wiem, czy teraz jest lepiej jak wyszli, czy gorzej.
-Zdaję sobie sprawę, że ciężko pani o tym mówić, ale to jest na prawdę dla mnie bardzo ważne. Muszę zadać parę prywatnych pytań. Czy zachowanie pani męża podczas gwałtu różniło się od tego codziennego?- Serio? Czy to jest takie istotne? Po co mu to?
-Tak, ale nie zawsze
-Były może sytuacje, gdzie w łóżku zamiast być brutalny, zachowywał się jak dobry, przykładowy mąż? I oczywiście na odwrót?
-Tak- jeśli chodzi o to o czym myślę. Na przykład, raz mnie bił a potem w łóżku głaskał mnie po włosach. O to mu chodzi?
-Mąż często ma wahania nastroju?- za często
-Tak- Tak jak przy poprzednich moich odpowiedziach, zaczął zapisywać coś w swoim notesie.
-Bardzo pani dziękuję. Myślę, że na razie mi to wystarczy. Przyjdę jutro, mniej więcej o tej samej godzinie.
-Dziękuję, do widzenia- ponownie uścisnął moją dłoń, po czym odprowadziłam go do drzwi. Usłyszałam kroki po schodach i zobaczyłam Patie.
-Już poszedł?
-Tak. Gdzie Jazzy?
-Bawi się z psem w ogrodzie. Lily skarbie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że sprowadziłam psychologa, ale innej opcji nie widziałam, a chyba nie chcesz odesłać Justina do więzienia, prawda?- widziałam smutek w jej oczach. Powiem jej prawdę co myślę na ten temat.
-Nie, nie chcę. Jest ojcem mojego dziecka i nie chce, żeby był za kratkami.- uśmiechnęła się blado.
-Dziękuję ci Lily.- przytuliła mnie- Ale nie mogę zrozumieć czemu mi tego wcześniej nie powiedziałaś.
-Bałam się, często mnie zastraszał. Możemy teraz o tym nie rozmawiać?- Na prawdę już dziś zbyt dużo razy odtwarzałam historie z mojego nędznego życia.
-Dobrze, przepraszam Lily. Pójdziesz po Jazzy? Zaraz będzie obiad.
-Tak jasne.- uśmiechnęłam się do niej i wyszłam do ogrodu. Zobaczyłam Justina, bawiącego się z córką. Podeszłam do nich.
-Za chwilę będzie obiad. Chodź Jazzy- podałam małej rękę, a ta złapała. Justin przy wejściu do domu złapał mnie za ramię.
-Jazzy idź do babci i powiedz, że zaraz z mamą przyjdziemy.- pokiwała głową a mnie przeszły ciarki na plecach, sama nie wiem czemu, przecież nic mi teraz nie zrobi...tak myślę.
-O co cię pytał jak poszedłem?- spojrzał mi w oczy i nie umiałam skłamać.
-O seks- zdziwił się, po czym się zaśmiał.
-Oh, do prawdy? Powiedziałaś mu jaki dobry jestem?- Nachylił się i pocałował mnie w nos. Oh tak...mąż ma zbyt często wahania nastroju. Usiedliśmy wszyscy przy stole i jedliśmy.


Justin's POV:

Godzina 22:13. Siedzę w salonie i oglądam jakieś durne rzeczy w telewizji. Jazzy już dawno śpi, moja już też za chwilę idzie spać, albo już śpi. Ciekawe jak tam Lily. Jeśli do niej pójdę i będziemy rozmawiać, moja mama nas na pewno nie usłyszy. Śpi na dole. Wstałem, wyłączyłem telewizor i poszedłem na górę. Otworzyłem drzwi do pokoju gdzie przebywała i jej nie było, pomyślałem łazienka. Bingo. Chciałem zapukać, ale zauważyłem, że drzwi nie są domknięte. Uchyliłem szerzej drzwi żeby zobaczyć Lily. Usłyszałem jedynie spadający strumień wody pod prysznicem. Wszedłem do łazienki i zdjąłem swoje ubrania. Z chytrym uśmiechem podszedłem do drzwiczek prysznicowych. Lily stała do mnie tyłem, zupełnie nie wiedząc, że tu jestem. Nuciła coś pod nosem i myła swoje seksowne ciało. Już dłużej nie mogłem czekać. Szybkim ruchem przesunąłem drzwiczki i wszedłem do środka. Lily wyglądała na zszokowaną co było dosyć zabawne.
-Co ty tu do cholery robisz?- Natychmiast zasłoniła ciało swoimi drobnymi rękoma...Przynajmniej próbowała.
-Biorę prysznic z moją żoną- powiedziałem rozbawiony.
-Wynocha Justin. Nie chcę cię tu...Sio- machnęła ręką na wyjście spod prysznica.
-Ale ja chcę cię...tu i teraz- podszedłem do niej jeszcze bliżej ma co ona się oddaliła ode mnie, ale o ile dobrze widzę pod tym strumieniem wody, opiera się o ścianę. Znów podszedłem.
-Aha...i co teraz?- spojrzałem na nią z pożądaniem, jakie rosło we mnie z sekundy na sekundę.
-Wychodzę- spojrzała na mnie wystraszona, nie wiem czemu i podeszła do drzwiczek, ale zablokowałem je swoją ręką. Nie otworzy, nie ma tyle siły.
-Puść Justin- Powiedziała z rezygnacją w głosie.
-A co za to będę miał?- poruszałem brwiami na co się lekko uśmiechnęła.
-Yyy...Więcej miejsca pod prysznicem?- odpowiedziała, drocząc się ze mną.
-Lily, nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie- zrobiłem się poważniejszy. Nie spodobało mi się to.
-Pytam poważnie Lily. Co za to będę miał?- widziałem lekki strach w jej oczach.
-Wypuść mnie stąd- pisnęła i zaczęła odpychać moją rękę od drzwiczek, ale ona ani drgnęła. Po chwili już się chyba poddała bo przestała ciągnął za rękę. Spuściła głowę i westchnęła. Spojrzała na mnie.
-Co chcesz w zamian za wypuszczenie?- przewróciła oczami. Oj wiele kotek.
-Na kolana i robisz mi loda- uchyliła usta, żeby cokolwiek powiedzieć, ale jej to nie wyszło.
-Żartowałem kotek- zobaczyłem ulgę wymalowaną na jej twarzy. Zresztą nawet jeśli na prawdę zażądałbym loda, to nie chciałaby go zrobić? Nie kocha już mnie?
-Całus wystarczy- powiedziałem i schyliłem się, żeby było jej łatwiej. Pocałowała mnie w policzek i odwróciła się przodem do wyjścia. O nie, nie kochana, tak to ja bawić się z tobą nie będę. Spojrzała na mnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
-No już...zrobiłam co chciałeś- zaśmiałem się. Wskazałem na policzek
-Nie tu chciałem...Tu- i pokazałem na usta. Ponownie się nachyliłem. Lily mnie pocałowała i gdy już chciała się oderwać ja przytrzymałem jej głowę. Oblizałem koniuszkiem języka jej boskie usta, ale nie chciała mi dać do nich dostępu.
-Lily- mruknąłem jej w usta.
-Justi...- Bingo...języczek w środku, misja zakończona. Kiedy już pozwoliłem jej się oderwać ode mnie, ponownie zwróciła się ku wyjściu z kabiny. Tupnęła lekko nogą.
-Justiiin- przeciągnęła oburzona moje imię i zrobiła minę obrażonej.
-No już wysiadamy- odwróciła się do mnie
-Nie...Ja wysiadam, ty zostajesz- puściłem rękę i wyszła, ale ja zaraz po niej. Westchnęła głośno zrezygnowana. Zaczęła się wycierać.
-Chodź, ubiorę cię- uwielbiałem ją ubierać...no i rzecz jasna rozbierać.
-Nie
-tak...Nie odmawiaj mi Lily. Jesteś moją żoną i mam zamiar cię teraz ubrać do snu- czy ona zawsze musi to robić?
-Umm...J-ja- czy ona się mnie wstydzi? To niedorzeczne! Zaśmiałem się na tę myśl
-Lily kwiatuszku, czy ty się mnie wstydzisz?- uśmiechałem się do niej jak głupi w tym momencie.
-Tak, to znaczy nie...J-ja- no nieźle
-Oh mała- podszedłem do niej i złapałem za jej ręcznik, ale jeszcze go nie zdjąłem. Przytrzymywała go swoimi rączkami.
-Zaraz cię ośmielimy. Nie bój się mnie mała, nie ugryzę cię i ty to wiesz- dobitnie podkreśliłem słowa "nie ugryzę cię i ty to wiesz". Z tego co pamiętam, to pokłóciliśmy się o to niedawno.
-A teraz zdejmuj ten ręczniczek i pokaż co ty tam masz- Szarpnąłem jej ręcznik i uśmiechnąłem się. Stała naprzeciw mnie ze spuszczoną głową i zarumienionymi policzkami, próbując zasłonić się rękoma. Muszę przyznać, że to co widzę, w pełni mnie podnieca. Jest taka seksowna.
-Lily przestań, przecież cię nie raz widziałem.- skarciłem ją, ale uśmiech mi nie mógł zejść z twarzy. Czego ja się dziś naćpałem? Podszedłem do niej i złapałem ją za brodę, aby podniosła na mnie wzrok.
-Jesteś piękna wewnątrz jak i na zewnątrz. Kocham cię taką jaka jesteś i kocham twoje ciało takie jakie jest. Nie wiem czy to co teraz mówię wpłynie na twoją nieśmiałość w stosunku do mnie, ale zamierzam się teraz z tobą kochać- Szybko podniosła na mnie wzrok i znów zaniemówiła.
-Nie pieprzyć, nie rżnąć i nie posuwać.- nachyliłem się do jej ucha, aby jej szepnąć...
-Kochać Lily. Chodź do pokoju kotek. Nie martw się, pomogę ci przełamać twoją wstydliwość- Jest zszokowana, ale się wstydzi więc to dla tego. Pomogę jej. Jestem jej mężem i tak nie powinno być, że ona się mnie wstydzi, dlatego jej pomogę, a nawet bardziej niż pomogę. Uśmiechnąłem się zadziornie, podniecony i złapałem ją za rękę, aby iść do pokoju.

Lily's POV:

O KUŹWA!



Heej :D
Trochę ostatnio nawalam z terminami, jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów. Postaram się wam to jakoś wynagrodzić...Co powiecie na tydzień z rozdziałami w ferie? Nic nie obiecuję, ale jeśli wam to sprawi radość i mi wybaczycie to myślę, że warto się postarać, aby to wypaliło. Co wy na to? :D A co do rozdziału to Justin coś w humorku dziś XD Ciekawi co na to wszystko Lily? Pozdrawiam xoxo

21 komentarzy:

  1. Znecasz sie nade mna czy jak? W takim momencie? Nie znosze jego bipolarnosci, ale z drugiej strony uwielbiam kiedy jest taki slodki i czuly. Czekam na nn! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. no kurde! żaby w takim momencie?! no ty nas nienawidzisz :< jvifcdjnignvfdvbhfjvgbbfdbursfjknduibvnhduifeuigvuidfvuifivifbihdbvibfrivbihrfnidvgniunrfpnvjrnihvbujbraeuivibrjnjbrfvg ibjvnfjvghurfnjvgnrfidvbgkj nn ifnirgvnibfidvbgiu rbguvibrjebjuvgibreibdf vrhdbgfuirebjdbjber vghrneiubjreaibvji

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Omgzjsjznnzns *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy już pisałam że Justin jest chory psychicznie i powienien zacząć sie leczyć? Jak nie to właśnie to pisze, a najgorsze jest to że Lily mu na to pozwala.... Jak będą sie kochać w następnym rozdziale a Lily będzie tego chciała to sie wkurze

    OdpowiedzUsuń
  5. O maj faking gad!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. fnjsdbnfikidkfnbisdf bsjfhnsjfnsd nie mogę powiedzieć więcej

    OdpowiedzUsuń
  7. Jdjdjejfjejdjdjejdhwhshdhd
    UWIELBIAM TO!

    OdpowiedzUsuń
  8. JUPI JUPI JUPI JUPI JUPI uwielbiam to jest takie geialene czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny ! I calutki tydzień z rozdziałami oczywiście jestem za ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję że Pattie im przerwie albo że Lily ucieknie, bo mam wrażenie że Justin powiedział to celowo żeby ją wykorzystać;/
    Mam nadzieję że będziesz dodawała częściej:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju Justin i te jego wahania nastroju... Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  12. Ohh. Powiem tylko jedno. NIGDY NIE CZYTAŁAM LEPSZEGO FANFICTION. NIE WAŻ MI SIĘ NIGDY PRZESTAWAĆ PISAĆ. MASZ WIELKI TALENT

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie i tak zaraz coś się spieprzy:)
    Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże justin w tym rozdziale>>>>>
    caly tydzien w ferie? Omg TSK JCJIFIFJEHEBSHFBHFIGOS
    tylko zależy kiedy masz ferie haha
    D

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz copowiem tylko trzy słowa KOCHAM TO FANFICTION

    OdpowiedzUsuń